Niemiecki minister transportu Volker Wissing (FDP) wystosował do szefów grup w niemieckim parlamencie list, w którym domaga się szybkiego uzgodnienia reformy ustawy o ochronie klimatu. Jeśli to nie nastąpi, to – jego zdaniem – konieczne może być wprowadzenie zakazu poruszania się samochodami przez dwa dni w tygodniu. W kraju zawrzało.
Volker Wissing stwierdził w liście wysłanym do szefów grup parlamentarnych SPD, Zielonych i swojej macierzystej formacji FDP, że jeśli reforma ustawy o ochronie klimatu nie zostanie w najbliższym czasie uzgodniona, Niemcy będą musiały natychmiast zaoszczędzić 22 miliony ton ekwiwalentu CO2. Podkreślił, że takich wolumenów nie da się osiągnąć za pomocą dyskutowanych i proponowanych środków, jak ograniczenie prędkości na autostradach, a jedynie poprzez doraźną rezygnację z jazdy osobówkami i ciężarówkami.
Tego typu stwierdzenia przywołały w Niemczech wspomnienia z początku lat 70-tych. Wtedy to wprowadzono zakaz jazdy samochodami w niedziele. Powodem był kryzys naftowy. Oczywiście od tego czasu sporo się zmieniło, ale wszystkie kraje Europy Zachodniej, podobnie jak Niemcy, są w dalszym ciągu uzależnione w oczywisty sposób od samochodów i ciężarówek.
List Wissinga wywołał szereg komentarzy w niemieckich mediach, które sumuje „Deutsche Welle”. Większość z nich krytycznie odnosi się do pracy samego ministra. „Allgemeine Zeitung” stwierdza, że jest to typowe polityczne zagranie i „sianie paniki” oraz że Wissingowi wcale nie chodzi o emisje, a o presję na rząd koalicyjny. Gazeta wylicza też rozważane pomysły na większą ochronę klimatu, jak ograniczenie prędkości do 100 km/h na autostradach i 80 km/h na drogach krajowych, utrudnienia w stosowaniu samochodów służbowych i diesli, obcięcie dotacji dla ruchu lotniczego. Wissing jest krytykowany za niepodjęcie żadnego z tych pomysłów. Jednocześnie minister wyznaczył 144 nowe projekty autostrad „w tym kilka bardzo kontrowersyjnych”. „Wissing jest ministrem kierowców” – sumuje gazeta.
W podobnym tonie pisze „Straubinger Tagblatt”, który podaje, że Wissing nie ma żadnych sukcesów w walce z emisjami. Gazeta stwierdza, że „musi on w końcu zacząć wykonywać swoją pracę”, proponując np. zwiększenie znaczenia transportu kolejowego.
Inni komentatorzy również zwracają uwagę, że potencjalny zakaz jazdy samochodem to tani chwyt, który nie ma nic wspólnego z emisjami CO2. Pojawiają się jednak także głosy, że może to być ostania deska ratunku Wissinga, który marnuje kadencję na ignorowanie kwestii emisji i może potrzebować radykalnych rozwiązań, żeby osiągnąć przedstawione mu cele klimatyczne. Trudno sobie jednak wyobrazić, żeby tego typu zakaz został formalnie wprowadzony w dzisiejszych Niemczech.
Energetyka, OZE
Gospodarka odpadami, Recykling
Ekologia, Ochrona środowiska
E-transport, E-logistyka, E-mobilność
EkoDom, EkoBudownictwo
EkoRolnictwo, BioŻywność
Prawo, Administracja, Konsulting
W 2023 roku jakość powietrza uległa poprawie
Posłanka Zielonych złoży projekt ustawy ws. zakazu hodowli zwierząt na futra
Wody Polskie sadzą drzewa na bulwarach nad Wisłokiem
Zakończył się V Międzynarodowy Szczyt Klimatyczny TOGETAIR 2024
Mikrolasy Miyawaki - japoński koncept ratunkiem dla polskich miast
Eksperci z PAN: to człowiek poprzez emisję gazów cieplarnianych spowodował globalne ocieplenie
Ropa brent | 83,76 $ | baryłka | 1,33% | 11:11 |
Cyna | 23110,00 $ | tona | 0,64% | 29 lis |
Cynk | 2507,00 $ | tona | -0,87% | 29 lis |
Aluminium | 2177,00 $ | tona | 0,60% | 29 lis |
Pallad | 1021,53 $ | uncja | -1,54% | 11:10 |
Platyna | 936,30 $ | uncja | -0,31% | 11:11 |
Srebro | 25,06 $ | uncja | 0,08% | 11:11 |
Złoto | 2038,40 $ | uncja | -0,33% | 11:11 |