Komisja Europejska w ramach oceny, czy atom można włączyć do
taksonomii, poprosiła Wspólne Centrum Badawcze (ang. JRC, Joint Research
Centre) o wydanie opinii naukowej, czy energetyka jądrowa może zostać
potraktowana jako źródło wpisujące się w tzw. zrównoważony rozwój.
Oczywiście raport JRC był dla energetyki jądrowej pozytywny. Pomimo
takiego stanowiska naukowców, część sił politycznych ciągle bardzo
chciała, żeby atomu tam nie było – mówi dr inż. Paweł Gajda z Wydziału Energetyki i Paliw AGH.
Zapraszamy do lektury pierwszej części rozmowy z ekspertem w zakresie
energetyki jądrowej. Kolejną część opublikujemy za tydzień.
Wojna w Ukrainie zwiększyła na świecie obawy czy nadzieje związane z energetyką jądrową?
Ciężko
powiedzieć jednoznacznie, trzeba by poznać odpowiednie badania opinii
publicznej, a takich jeszcze nie ma. Można natomiast zauważyć sygnały
obu tych rzeczy. Z jednej strony temat energetyki jądrowej i obaw z nią
związanych znowu pojawił się szeroko w mediach, zwłaszcza bezpośrednio
po zajęciu Zaporoskiej Elektrowni Jądrowej czy strefy wykluczenia wokół
Czarnobylskiej Elektrowni. Ostatecznie widzimy, że te wydarzenia nie
stanowiły żadnego istotnego zagrożenia, na pewno nie w kontekście
Polski. Warto podkreślić, że żeby doprowadzić w elektrowni jądrowej do
uszkodzeń, które mogłyby się skończyć skażeniem poza samą elektrownią,
musiałoby to być celowe działanie z użyciem amunicji, jakiej używa się
do niszczenia bunkrów. A i wtedy skutki byłyby tylko lokalne. Natomiast w
sytuacji przypadkowego ostrzału nie można doprowadzić do tego typów
uszkodzeń. Zresztą budynek jednego z reaktorów Zaporoskiej Elektrowni
został trafiony pociskiem, który na szczęście nie wyrządził większych
szkód.
Natomiast z drugiej strony, wojna w Ukrainie ponownie
wyniosła bardzo wysoko kwestię bezpieczeństwa energetycznego i źródeł, z
jakich importujemy surowce. Tutaj energetyka jądrowa znowu pojawiła się
w dyskusjach, nawet przez chwilę zaistniała debata polityczna w
Niemczech, czy kraj ten nie powinien odłożyć w czasie planowanego
odejścia od atomu. Zresztą w całej Europie i nie tylko widzimy, że
konieczność szybkiego uniezależnienie się od dostaw paliw kopalnych,
zwłaszcza gazu ziemnego i ropy naftowej z Rosji, może dać wiatr w żagle
rozmowom na temat przyszłości energetyki jądrowej.
Dlaczego państwa takie jak wspomniane Niemcy zdecydowały się na odejście od atomu?
Energetyce
jądrowej w zasadzie od samego początku towarzyszyły protesty. Najpierw
były związane przede wszystkim z łączeniem elektrowni atomowych z bronią
jądrową. Te same grupy sprzeciwiały się często jednemu i drugiemu.
Później doszły do tego obawy związane z bezpieczeństwem. W wyniku tego w
większości krajów europejskich, zwłaszcza na zachodzie, społeczeństwo
jest energetyce jądrowej raczej przeciwne. A żeby było poparcie
polityczne, którego wymagają duże państwowe pogramy, musi istnieć
poparcie społeczne.
Energetyce jądrowej w zasadzie od samego początku towarzyszyły protesty – mówi dr inż Paweł Gajda , fot. Dreamstime
Wszystko
bierze się więc z politycznego sprzeciwu przeciwko atomowi. Współcześni
"zieloni" bardzo często mają korzenie sięgające ruchu hippisowskiego i
antywojennego. W zależności od tego, jak duże w danym kraju uzyskali
wpływy polityczne, takie decyzje podejmowali. Najgłośniejszy przykład to
oczywiście Niemcy, gdzie jeszcze w latach 90. ogłoszono stopniowe
odejście od energetyki jądrowej i mocne postawienie na odnawialne źródła
energii. Trzeba pamiętać, że ten sam rząd SPD/Zieloni, który
kilkanaście lat temu określił program odejścia od atomu i dużych
inwestycji w energetykę odnawialną, podpisywał również kontrakty
związane z importem rosyjskiego gazu ziemnego do Niemiec. Były one
później w różnym stopniu kontynuowane przez kolejne niemieckie ekipy.
Przeciwnym
przykładem jest Francja, która w latach 70. XX w. bardzo mocno
postawiła na atom. Głównym argumentem było zapewnienie bezpieczeństwa
energetycznego, ponieważ własnych źródeł surowców energetycznych
Francuzi mają niewiele.
Jak poparcie polityczne dla energetyki jądrowej kształtuje się w Europie obecnie?
Można
powiedzieć, że państwa europejskie są w kwestii atomu podzielone.
Wyraźnie da się zauważyć, że kraje z naszej części kontynentu – Polska,
Czechy, Słowacja czy Węgry – spoglądają na atom bardziej przychylnym
okiem niż zachód. Wśród państw, które odchodzą od energetyki jądrowej,
są przede wszystkim Niemcy i Belgia.
Jeśli mówimy o krajach,
które budują bądź planują budowę bloków jądrowych, aktualnie mamy w tym
gronie Francję z rozpoczętą konstrukcją jednego i rozważaniami na temat
kolejnych oraz Wielką Brytanię, gdzie trwają budowy dwóch, a następne są
w planie. Kontynuowana jest też budowa dwóch bloków na Słowacji.
Bardzo
blisko rozpoczęcia budowy dwóch kolejnych bloków są Węgrzy. Ma to
jednak robić Rosatom i w tym momencie trwają dyskusje, czy w obecnej
sytuacji importować technologię z Rosji. Ze względu na politykę Węgier
na ten moment wydaje się, że projekt będzie kontynuowany, choć pewności
nie ma. Podobna sytuacja była w Finlandii, która niedawno oddała blok
EPR francuskiej produkcji, natomiast w elektrowni w Hanhikivi planowany
był do budowy blok WWR-1020 produkcji rosyjskiej. W związku z
wydarzeniami na Ukrainie Finowie zerwali współpracę z Rosatomem i na
chwilę obecną ten projekt nie istnieje. Prawdopodobne będą się
rozglądali za innym dostawcą.
Mapa dostawców technologii jądrowych
Jak znaczącym graczem jest Rosja na tym rynku?
Rosjanie
byli zawsze bardzo aktywni w wielu krajach, jeśli chodzi o eksport
swojej technologii jądrowej. Rosyjskie reaktory pracują oczywiście
głównie w krajach byłego bloku wschodniego. W krajach Unii Europejskiej
działają one w Czechach, na Słowacji czy na Węgrzech, ale także w
Finlandii. Jednak w chwili obecnej rynek europejski – może poza Węgrami –
w przewidywalnej przyszłości wydaje się dla Rosjan zamknięty.
Dużymi
odbiorcami rosyjskiej technologii były też Chiny i Indie, gdzie pracują
rosyjskie reaktory i powstają kolejne. Ale Rosjanie są też aktywni w
krajach, gdzie budują pierwsze tego typu elektrownie. Trwają budowy w
Turcji i Bangladeszu, prace przygotowawcze w Egipcie są na ukończeniu. W
wielu innych krajach afrykańskich są prowadzone zaawansowane rozmowy.
Kto jeszcze jest dostawcą technologii jądrowych?
Lista
jest stosunkowo krótka. Chiny zaczęły eksport swoich technologii, ale
ich wejście na rynek europejski jest trudne ze względów geopolitycznych.
Francuzi budują u siebie, ale też w Wielkiej Brytanii i niedawno
skończyli budowę w Finlandii. Dwa bloki EPR ich produkcji działają w
Chinach. Kolejnym dostawcą są Stany Zjednoczone, gdzie możemy wymienić
koncerny General Eletric Hitachi, jeśli mówimy o dużych blokach
jądrowych z reaktorami wodnymi wrzącymi i Westinghouse, który odpowiada
za reaktor wodny ciśnieniowy AP-1000. Zostaje jeszcze Korea Południowa,
która zbudowała jak dotąd za granicą jedną elektrownię w Zjednoczonych
Emiratach Arabskich (dwa bloki pracują, dwa kolejne są w budowie).
W
kontekście programu polskiego czy czeskiego najczęściej mówi się o
trójce potencjalnych dostawców: amerykańskim Westinghouse, francuskim
Framatomie i koreańskim KEPCO.
A jak ten rynek wyglądał w przeszłości?
Patrząc
z perspektywy historycznej, więcej państw europejskich posiadało własne
technologie. Kiedy rozpoczynano programy energetyki jądrowej, wiele
krajów miało swoje typy reaktorów. Własną technologię opracowali między
innymi Brytyjczycy i Francuzi. Co ciekawe, były to reaktory chłodzone
gazem, ale na dłuższą metę okazało się to technologiczną ślepą uliczką.
Swoje technologie jądrowe miał oczywiście Związek Radziecki. Tam
rozwijano zarówno reaktory wodno-grafitowe, taki był zresztą w pierwszej
elektrowni jądrowej na świecie w Obnińsku, jak i lekkowodne. Ta druga
technologia była eksportowana do zaprzyjaźnionych państw. Kanadyjczycy
opracowali technologie reaktorów ciężkowodnych CANDU. Poza Kanadą można
je znaleźć na przykład w Indiach i Rumunii.
Ale najbardziej
rozpowszechniła się pochodząca ze Stanów Zjednoczonych technologia
reaktorów wodnych ciśnieniowych i wrzących. Pozostałe państwa używające
tych technologii, oprócz tych korzystających z technologii rosyjskiej,
używają reaktorów wywodzących się od konstrukcji amerykańskich. Przy
czym wiele krajów, dzięki transferowi technologii, opracowało swoje
wersje rozwojowe. Przykładowo niemiecki Siemens opracował kilka własnych
modeli, w tym bardzo udane, do dzisiaj pracujące reaktory Convoy.
Rozwinięciem technologii amerykańskiej są współczesne reaktory
koreańskie. Podobnie zrobili Francuzi, którzy przeszli od reaktorów
gazowych do obecnie używanej floty blisko 60 reaktorów wodnych
ciśnieniowych, opracowując własne projekty na bazie technologii
amerykańskiej. Z kolei współczesne projekty chińskie bazują właśnie na
tych francuskich.
Energetyka jądrowa w taksonomii UE
Energetyka jądrowa została niedawno, nie bez kontrowersji,
dopuszczona do projektu taksonomii unijnej. Oznacza to, że inwestycje w
tym sektorze będą mogły być finansowane ze środków europejskich.
Jednocześnie określono, że ma ona stanowić źródło energii przejściowo,
do czasu pełnego zakończenie transformacji energetycznej. Na ile atom
może pomóc osiągnąć cel, jaki stawia sobie UE, czyli budowę w pełni
bezemisyjnej gospodarki do 2050 roku?
Trzeba pamiętać, że
decyzja o tym, co zostało wpisane do taksonomii, miała charakter
polityczny. Początkowo atomu miało tam w ogóle nie być. Natomiast kraje,
które planują rozbudowę energetyki jądrowej – na zachodzie Francja, a
na wschodzie m.in. Polska, Słowacja, Czechy, Węgry, a także Finlandia –
optowały za jego włączeniem. To, że znalazł się tam pod pewnymi
warunkami, jest wyrazem politycznego kompromisu. Drugim element tego
kompromisu, o którym nie można zapominać, było dopisanie do taksonomii
gazu ziemnego.
Warto podkreślić, że Komisja Europejska w ramach
oceny, czy atom można włączyć do taksonomii, poprosiła Wspólne Centrum
Badawcze (JRC) o wydanie opinii naukowej, czy energetyka jądrowa może
zostać potraktowana jako źródło wpisujące się w tzw. zrównoważony
rozwój. Oczywiście raport JRC był dla energetyki jądrowej pozytywny.
Pomimo takiego stanowiska naukowców, część sił politycznych ciągle
bardzo chciała, żeby atomu tam nie było.
Trzeba pamiętać, że decyzja o tym, co zostało wpisane do
taksonomii, miała charakter polityczny - mówi dr inż. Paweł Gajda, fot.
Dreamstime
Ponadto kiedy popatrzymy na scenariusze
przedstawione w najnowszym raporcie IPCC, które mogą doprowadzić do
neutralność klimatycznej, większość zakłada globalny wzrost udziału
energetyki jądrowej w stosunku do obecnego. Tymczasem w Europie, jak też
świecie, zdecydowana większość reaktorów jest już leciwa. W niektórych
przypadkach można przedłużyć ich prace, tak już się dzieje np. w Stanach
Zjednoczonych, gdzie niektóre dostały wstępnie licencje nawet na 80 lat
pracy. W wielu przypadkach będziemy musieli jednak nie tylko budować
nowe, ale też część tych nowych będzie musiała zastępować już wyłączane.
Nowe inwestycje będą musiały więc być znaczące.
Atom i transformacja energetyczna
Co w kontekście transformacji energetycznej przemawia za energetyką jądrową?
Po
pierwsze, jest największym bezemisyjnym źródłem energii w Europie.
Kiedy popatrzymy na jej pojedyncze źródła, produkuje więcej niż
energetyka wodna, wiatrowa czy fotowoltanika. Mniej więcej 1/4 unijnej
elektryczności pochodzi z energetyki jądrowej. Już dzisiaj Europa stoi
przed dużym problemem, jakim będzie samo zastąpienie starzejących się
elektrowni. A należy pamiętać, że dekarbonizacja nie dotyczy jedynie
energetyki, ale całej gospodarki, w tym transportu i ogrzewnictwa.
Wszędzie musimy zastępować spalanie paliw kopalnych innymi źródłami
energii. A jednocześnie wskutek elektryfikacji kolejnych działów
gospodarki wolumen produkcji energii elektrycznej będzie rósł.
Trzeba
pamiętać, że jeżeli chodzi o źródła bezemisyjne, to w dużej skali
możemy korzystać z czterech: energetyki jądrowej, wodnej, wiatrowej i
fotowoltaiki. Inne, jak geotermia, mogą mieć znaczenie tylko w
określonych lokalizacjach geograficznych. Natomiast tylko energetyka
jądrowa i wodna są sterowalne, czyli możemy decydować o tym, ile energii
będą produkować. Przy czym energetyka wodna jest również uzależniona od
geografii i jej potencjał w Europie został w większości wykorzystany.
Oczywiście
należy się spodziewać znaczących inwestycji, jeżeli chodzi o energetykę
wiatrową i fotowoltaikę. One w systemie muszą być jednak wspierane
przez inne źródła energii. System, który byłby w dużym stopniu oparty o
źródła zależne od pogody, wymagałby również magazynowania energii w
wielkiej skali. A takich technologii, które moglibyśmy łatwo wyskalować,
po prostu dzisiaj nie mamy.
Proces budowy elektrowni jądrowej jest długotrwały nie tylko ze
względu na konieczność postawienia całej infrastruktury, ale też
przejścia przez rozbudowane procedury administracyjne. Czy atom ma
jeszcze szansę pomóc w transformacji energetycznej państwom, które dotąd
w niego nie inwestowały?
Jak najbardziej tak. W ciągu 15
lat, a nawet szybciej, można zbudować elektrownię jądrową, jeśli
istnieje ku temu ciągła wola polityczna. Kiedy popatrzymy na przykład
Zjednoczonych Emiratów Arabskich, pierwsze rozmowy na temat atomu odbyły
się tam w 2008/2009 roku. Było to mniej więcej wtedy, kiedy u nas temat
zaczął powracać. Dziś pierwsze bloki już działają. Programy atomowe
mają to do siebie, że potrzebują dużo czasu na rozpędzenie się, ale
kiedy bloki zaczynają już powstawać, kolejne można budować naprawdę
szybko. Przykładem są najbardziej udane programy atomowe, np. francuski z
lat 80. czy szwedzki.
Oczywiście nie jest tak, że do czasu
uruchomienia elektrowni jądrowej możemy czekać z założonymi rękami.
Powinniśmy inwestować w źródła odnawialne, które mają nam pomóc obniżyć
emisje już teraz. W tym momencie udział paliw kopalnych w polskim miksie
energetycznym wynosi ponad 80 proc. Budując nowe moce odnawialne, my na
ten moment nie zmniejszymy szczytowego zapotrzebowania na moc w
konwencjonalnych elektrowniach, ale zmniejszymy zapotrzebowanie na
produkcję energii w tychże. Dzięki temu zmniejszamy emisję i
zapotrzebowanie na paliwa, co ma szczególnie istotne znacznie, kiedy
musimy je importować.
W drugiej części wywiadu, którą opublikujemy za tydzień, rozmawiamy o technologiach i innowacjach w energetyce jądrowej.
***
Z dr. inż. Pawłem Gajdą rozmawiał Piotr Włodarczyk z Centrum Komunikacji i Marketingu AGH.
Energetyka, OZE
Gospodarka odpadami, Recykling
Ekologia, Ochrona środowiska
E-transport, E-logistyka, E-mobilność
EkoDom, EkoBudownictwo
EkoRolnictwo, BioŻywność
Prawo, Administracja, Konsulting
European Energy zamawia elektrolizer Stiesdal dla swojego projektu PtX
Czy nowe brytyjskie prawo może zmusić właścicieli domów do montażu kotłów wodorowych?
Ciepło odpadowe to największe na świecie niewykorzystane źródło energii
Metamateriały zwiększą efektywność ogniw fotowoltaicznych
OWC przygotuje dla Ilmatar Offshore projekty techniczne morskich farm Stormskär i Väderskär
Gdański Uniwersytet Medyczny otrzymał dofinansowanie na fotowoltaikę
Ropa brent | 64,38 $ | baryłka | 0,00% | 21:58 |
Cyna | 24350,00 $ | tona | 2,20% | 24 mar |
Cynk | 2899,00 $ | tona | 0,21% | 24 mar |
Aluminium | 2264,00 $ | tona | 0,00% | 24 mar |
Pallad | 2680,00 $ | uncja | 0,00% | 21:57 |
Platyna | 1191,10 $ | uncja | 0,00% | 21:59 |
Srebro | 25,11 $ | uncja | 0,00% | 21:59 |
Złoto | 1731,30 $ | uncja | 0,00% | 21:59 |