Górnicy protestujący w PGG mówili o skandalicznie niskich cenach polskiego węgla i domagali się podniesienia cen, po których jest sprzedawany do polskiej energetyki, do poziomów notowanych na giełdach. To jednak – w opinii ekspertów i spółek energetycznych – wiązałoby się z ogromnym wzrostem cen energii dla odbiorców.
– Teraz chwilowo mamy ceny węgla na bardzo wysokich poziomach, ale zwróćmy uwagę, że wcześniej przez lata górnictwo węgla kamiennego było dotowane przez spółki energetyczne – mówi Marcin Roszkowski, prezes Instytutu Jagiellońskiego. Co więcej, teraz problemem jest nie tylko cena, lecz również dostępność węgla. – Polskie górnictwo nie jest dziś w stanie zaspokoić potrzeb elektroenergetyki, ciepłownictwa i gospodarstw domowych – mówi ekspert.
– Górnicze związki zawodowe bardzo lubią takie sytuacje, kiedy cena węgla zaczyna być bardzo wysoka. Natomiast zapominają o tym, że przez lata górnictwo było dotowane i wtedy nie mieli problemu z tym, że cena węgla z polskich kopalń, sprzedawanego do polskich elektrowni, była wyższa niż cena ARA na rynkach światowych. Więc to jest oczywiście wdzięczny argument, ale w średniej i długiej perspektywie nieprawdziwy – mówi agencji Newseria Biznes Marcin Roszkowski.
Protest związków zawodowych w Polskiej Grupie Górniczej – już trzeci w tym roku – trwał od 6 lipca br. Po spotkaniu z ministrem aktywów państwowych, wicepremierem Jackiem Sasinem podpisano porozumienie, zgodnie z którym jeszcze w tym miesiącu jej pracownicy mają dostać jednorazowe świadczenia w wysokości 4–6,4 tys. zł brutto w zależności od stanowiska. Porozumienie zakończyło okupację katowickiej siedziby Polskiej Grupy Górniczej, ale to nie oznacza, że konflikt został całkowicie zakończony. Poza kwestiami finansowymi górnicy zgłosili bowiem kilka innych postulatów, a rozmowy, które ich dotyczą, mają być kontynuowane.
Związkowcy domagają się m.in. informacji o planach rządu i Ministerstwa Aktywów Państwowych dotyczących rozwoju polskiego górnictwa, inwestycji w nowe złoża i zatrudniania nowych pracowników w obliczu rosnącego zapotrzebowania na węgiel i nacisków na zwiększenie jego eksploatacji. Chcą też rozmawiać o cenach węgla dla energetyki zawodowej, który ich zdaniem PGG sprzedaje „po skandalicznie niskich cenach” w porównaniu do średnich cen ARA na rynkach światowych.
– Polska energetyka przez lata kupowała węgiel z polskich kopalni po
cenach wyższych niż giełdowe. To, że teraz to się punktowo,
krótkookresowo odwróciło, nie jest powodem, żeby cokolwiek zmieniać,
jeśli chodzi o ceny – podkreśla prezes Instytutu Jagiellońskiego.
Jak
wyjaśnia, polski rynek węgla zawsze funkcjonował w pewnym oderwaniu od
cen światowych. W latach 2019–2021 krajowy surowiec był droższy od
importowanego, choć powinno być odwrotnie, m.in. ze względu na niższe
koszty transportu. Mimo to spółki energetyczne i tak go kupowały. Teraz
sytuacja się odwróciła: węgiel z polskich kopalń według
zakontraktowanych cen jest tańszy, choć i tak rekordowo drogi.
–
Poza tym teraz jesteśmy w nietypowej sytuacji, w której węgla brakuje
przez embargo nałożone po ataku Rosji na Ukrainę. Jednak to jest
sytuacja przejściowa. To, że ceny węgla w krótkim okresie wzrosły do
niebotycznych poziomów, nie oznacza, że w średniej czy długiej
perspektywie te ceny się utrzymają – mówi Marcin Roszkowski.
Ekspert
podkreśla, że górnictwo przez lata korzystało ze wsparcia, którego
udzielały mu polskie spółki energetyczne, m.in. poprzez przedpłaty za
zakontraktowany węgiel czy płacenie polskim kopalniom wyższych stawek od
tych za węgiel z importu. Potężnym wsparciem była też dokonana w 2016
roku inwestycja spółek energetycznych w PGG, której wartość wyniosła 2,3
mld zł. Gdyby nie wsparcie energetyki, polskie górnictwo w obecnej
formie mogłoby w ogóle nie mieć racji bytu.
– Patrzmy na ten
rynek w perspektywie chociażby ostatniej dekady – mówi prezes Instytutu
Jagiellońskiego. – Polska energetyka przez ostatnie 10 lat została
zintegrowana z sektorem wydobywczym. Tam, gdzie był wydobywany węgiel
energetyczny, do tych holdingów jako akcjonariusze weszły spółki
energetyczne, będące głównym odbiorcą tego surowca. Rozliczenia między
nimi odbywają się w ramach grup, tzn. nie należy na nie patrzeć tak jak
na rozliczenia na giełdzie. Ceny węgla ARA są na zupełnie innym poziomie
niż długoterminowe kontrakty, które Polska Grupa Górnicza zawierała z
polskimi elektrowniami. One były też zawierane w innym momencie, a poza
tym to nie są kontrakty spotowe. To są kontrakty podpisane na lata, po
stałej formule cenowej. Rozumiem rozgoryczenie, ale te kontrakty są
wiążące.
Na sugestie górniczych związkowców, dotyczące zrównania
cen węgla z polskich kopalń z cenami ARA na rynkach światowych,
zareagowała już Polska Grupa Energetyczna, która zaopatruje w energię
elektryczną kilka milionów Polaków. Prezes PGE Wojciech Dąbrowski, w
wywiadzie udzielonym „Rzeczpospolitej”, wskazywał, że gdyby dostosować
aktualnie obowiązujące kontrakty do poziomu cen ARA, wzrost cen surowca
byłby nawet siedmiokrotny. To z kolei przełożyłoby się na jeszcze
dotkliwsze podwyżki cen energii elektrycznej i ciepła dla odbiorców
końcowych.
Poza tym podkreślił, że w tej chwili problemem jest
nie tylko cena węgla, ale i jego dostępność. Polska Grupa Górnicza jest
bowiem głównym dostawcą węgla dla polskich elektrowni. To właśnie
surowiec z polskich kopalń jest fundamentem dostaw do jednostek
wytwórczych PGE. Grupa już w 2020 roku poinformowała, jakie wolumeny
węgla będzie w stanie odebrać przez kolejne dwa lata. Mimo to PGG w 2021
roku nie zrealizowała dostaw na poziomie 10 proc. kontraktu, a w 2022
roku poziom niezrealizowanych dostaw sięgnął już 20 proc. To stawia
energetykę w trudnym położeniu, wymuszając na niej zwiększenie importu.
–
Polskie górnictwo węgla kamiennego nie jest dziś w stanie w pełni
zaspokoić potrzeb elektroenergetyki, ciepłownictwa i gospodarstw
domowych – mówi Marcin Roszkowski. – Ten sektor ma zresztą duże problemy
już od 30 lat. Górnictwo się zwija nie tylko przez politykę
energetyczno-klimatyczną UE, ale też po prostu przez fizyczne warunki, w
których operuje. Wydobycie węgla przez ostatnie 30 lat spada o 2–3
proc. rocznie, więc coraz mniej polskiego węgla trafia na krajowy rynek.
Domowa konsumpcja też powoli spada, natomiast węgla ubywa dużo szybciej
niż zapotrzebowania na niego. Stąd też dyskusje o imporcie, które
jeszcze parę lat temu przetaczały się przez debatę publiczną. Natomiast
bez otwierania nowych złóż, otwierania nowych kopalń podaż węgla, ilość
węgla dostępnego na rynku będzie po prostu dalej spadać.
Prezes
Instytutu Jagiellońskiego wskazuje też, że sytuacja na rynku węgla była
do przewidzenia, bo pierwsze symptomy kryzysu i wzrost cen na rynkach
światowych był zauważalny już w połowie 2021 roku. Wtedy powinny zostać
podjęte działania zabezpieczające produkcję i bezpieczeństwo
energetyczne.
– Jesteśmy w sytuacji, kiedy górki cenowe na rynku
węgla mijają się z cyklami inwestycyjnymi. Kiedy cykl inwestycyjny się
rozpędzi, to akurat skończy się górka cenowa. To pokazuje, że ten rynek
jest po prostu rozchwiany i niestety się zwija – mówi Marcin Roszkowski.
Energetyka, OZE
Gospodarka odpadami, Recykling
Ekologia, Ochrona środowiska
E-transport, E-logistyka, E-mobilność
EkoDom, EkoBudownictwo
EkoRolnictwo, BioŻywność
Prawo, Administracja, Konsulting
H2POLAND and NetZero Forum – dekarbonizacja i technologie wodorowe na europejskiej agendzie
Ruszyła sprzedaż biletów na II edycję konferencji Green Energy Tricity
Gaz-System podpisał umowę czarteru pierwszej w Polsce jednostki FSRU
Gaz-System: kierunki rozwoju to biometan, wodór i CO2
Respect Energy i Eurowatt podpisały umowę PPA
ŚGP Industria potwierdziła obecność uranu w złożu na terenie woj. świętokrzyskiego
Ropa brent | 83,76 $ | baryłka | 1,33% | 11:11 |
Cyna | 23110,00 $ | tona | 0,64% | 29 lis |
Cynk | 2507,00 $ | tona | -0,87% | 29 lis |
Aluminium | 2177,00 $ | tona | 0,60% | 29 lis |
Pallad | 1021,53 $ | uncja | -1,54% | 11:10 |
Platyna | 936,30 $ | uncja | -0,31% | 11:11 |
Srebro | 25,06 $ | uncja | 0,08% | 11:11 |
Złoto | 2038,40 $ | uncja | -0,33% | 11:11 |