Jesteśmy świadkami szybkiego rozwoju technologicznego w zakresie zielonej energii. Widok coraz większych turbin wiatrowych wzbudza w nas emocje. Jednak między planowaniem projektu a uruchomieniem farmy wiatrowej musi zajść cały szereg procesów. O wyzwaniach rozwijającej się branży morskich farm wiatrowych – ograniczeniach łańcucha dostaw i ryzykach związanych z fazą instalacji mówi Sławomir Michaluk, Project Manager w Vestas Poland.
Firma Vestas jest gigiantem na rynku morskich turbin wiatrowych.
Czy sky is the limit? Gdzie kończy się możliwość zwiększania wielkości
turbin?
W historii morskiej energetyki wiatrowej wiele razy
próbowano wyznaczać granice i za każdym razem te granice były
przekraczane. Ciężko mówić o fizycznych limitach, jednak to co jest
ważne na dzień dzisiejszy, to czy możemy liczyć na zrównoważony rozwój
technologii. Żeby dalej zwiększać rozmiary i moc turbin w sposób
zrównoważony, potrzeba kilku elementów. Pierwszym są możliwości łańcucha
dostaw – czy wszyscy producenci podzespołów i nasze fabryki są w stanie
wyprodukować większe komponenty. Później mamy kwestię osiągnięcia
seryjnej produkcji. Każdy może zainwestować w prototyp większej turbiny,
ale później trzeba to skomercjalizować w takim stopniu, żeby
deweloperom opłacało się je kupować i żeby koszt energii był coraz
bardziej konkurencyjny. Ostatnim elementem w kategorii
produkcyjno-technicznej jest zwrot z inwestycji dla producentów turbin.
To bardzo ważne, zwłaszcza przy takim wyścigu technologicznym, jaki
obserwowaliśmy przez ostatnie lata. Producent turbin inwestuje wielkie
nakłady, żeby każdą nową turbinę wypuścić na rynek. Żeby mógł to robić
dalej, koszt poprzedniej inwestycji musi mu się zwrócić.
Żeby mógł ją sprzedać i zainstalować potrzebuje floty. Jak wygląda sytuacja statków instalacyjnych w Polsce?
Z
coraz większymi maszynami mamy coraz mniej opcji instalacji. Tutaj
oczywistym punktem dyskusji jest statek instalacyjny. Jest duże
zapotrzebowanie na te statki. Wielu graczy zainteresowało się morską
energetyką wiatrową w skali globalnej i wiemy już, że będą wąskie gardła
w tej kwestii. Prawdopodobnie nie będzie wystarczającej ilości statków
instalacyjnych, żeby wszystkie projekty tak szybko zainstalować. Musimy
obserwować jakie i jak szybko pojawiają się nowe statki. Musimy także
wziąć pod uwagę możliwości modernizacyjne obecnych statków.
Mamy
jeszcze, często zapominane, dochodzące zapotrzebowanie na tego typu
statki w fazie eksploatacji. Z każdą nowowybudowaną farmą wiatrową
będziemy czasami potrzebować statków typu jack-up na różne kampanie
serwisowe.
Elementem sprzężonym ze statkami są porty. Ze
strony dewelopera najtaniej jest wtedy, kiedy jest sprawny statek
instalacyjny oraz port instalacyjny spełniający wszystkie wymagania i
znajdujący się jak najbliżej lokalizacji farmy wiatrowej. W przeciwnym
wypadku, jeżeli port instalacyjny jest dużo dalej albo nie spełnia on
wszystkich wymagań, musimy zablokować flotę instalacyjną na wydłużony
okres czasu i przez to inne projekty tak szybko nie powstaną. Z
globalnego punktu widzenia, w interesie wszystkich jest to, żeby port
instalacyjny był jak najbliżej lokalizacji farm wiatrowych, po to, żeby
deweloper mógł jak najszybciej uwolnić statek dla kolejnego projektu.
Skąd deweloper wie, że statek nadaje się do zainstalowania turbiny?
Kiedy
rozwijamy projekt i jesteśmy w momencie wyboru statku instalacyjnego,
mówimy praktycznie o dwóch podstawowych parametrach, które pozwalają nam
na to, by w ogóle pomyśleć o zainstalowaniu turbiny na morzu. Pierwszym
jest minimalna długość nóg statku. Jest ona określana przez głębokość
danego akwenu i analizę geotechniczną dna morskiego. Wtedy wiemy, na
jaką głębokość nogi statku wbiją się w dno morza i czy to pozwoli na
wyniesienie statku tak, aby móc zainstalować turbinę. Drugim parametrem
krytycznym są parametry dźwigu i jego wysięg, gdzie patrzymy na główne
elementy turbiny, ich rozmiar, wagę i na podstawie tego oceniamy, czy
dźwig jest w stanie unieść i zainstalować je na wysokości określonej
przez projekt. Jest drugi zestaw parametrów, które przekładają się na
to, jak długa i kosztowna będzie faza instalacji. Mówimy tu o pojemności
pokładu statku – im więcej zestawów turbin jesteśmy w stanie załadować
na statek, tym mniej razy będziemy zawijać do portu na przeładunek i tym
szybciej skończymy projekt. Oczywiście ważna jest prędkość statku,
sprawność i prędkość systemu podnoszenia, to czy mamy lądowisko dla
helikopterów – co bardzo usprawnia okresową wymianę załogi. Bardzo
ważnym parametrem jest też głębokość zanurzenia, która determinuje do
jakich portów dany statek może wpłynąć.
Co w tym procesie może pójść nie tak?
Jeżeli
chodzi o fazę instalacyjną i kwestie związane ze statkiem
instalacyjnym, możemy mówić o dwóch największych ryzykach, które
spędzają sen z powiek deweloperom. Pierwsze jest wtedy, kiedy okazuje
się, że stan faktyczny dna morskiego pod nogami statku jest gorszy, niż
oszacowany na drodze odwiertów i analiz geotechnicznych w poprzedniej
fazie. Jeżeli tak jest, to możemy mieć utrudnienia podczas fazy
instalacyjnej z powodu dodatkowych obostrzeń operacyjnych. To może
skutkować wydłużeniem instalacji. W najgorszym wypadku może nam to tzw.
zamknąć projekt. Może się okazać, że ten konkretny statek nie jest w
stanie zainstalować turbin w przewidzianych lokalizacjach. Drugim
ryzykiem, o którym warto powiedzieć, jest ryzyko harmonogramu. Nie
możemy zainstalować turbiny, jeżeli nie mamy zainstalowanego fundamentu.
Umowa z armatorem statku na konkretny okres instalacyjny wraz z
konkretną datą, kiedy statek musi być alokowany na kolejny projekt, jest
określana nawet na 2-3 lata przed rozpoczęciem instalacji turbin. W tym
momencie zarówno dostawcy turbin, jak i deweloperzy, muszą mieć
wystarczającą pewność, że do rozpoczęcia planowanej instalacji turbin są
w stanie zainstalować odpowiednią ilość fundamentów. Jeżeli będą
poważne opóźnienia przy projektowaniu, produkcji, transporcie czy
instalacji fundamentów, możemy się nie zmieścić w ustalonym
harmonogramie instalacji turbin.Wtedy musimy szukać innego statku, co
przy takim zapotrzebowaniu może być kwestią wielu miesięcy, podczas
których cały projekt stoi.
Jest jeszcze temat, który
elektryzuje wszystkich zainteresowanych tematem offshore. Są to
pływające farmy wiatrowe. Jakie możliwości floating wind widzi pan na polskim Bałtyku?
Na
dzień dzisiejszy, z analiz technicznych i ekonomicznych wychodzi na to,
że nie ma uzasadnienia finansowego na wykorzystanie technologii
fundamentów pływających, kiedy mamy akweny o głębokości mniejszej niż
60-70 metrów.
Vestas to lider wśród producentów turbin
wiatrowych. Jako pierwsza firma w historii osiągnęła ponad 100 GW z
wiatru, a obecnie na swoim koncie ma ponad 145 GW zainstalowanych turbin
globalnie. Zatrudnia 29 tysięcy pracowników na całym świecie.
Materiał zrealizowany we współpracy z PSEW podczas konferencji PSEW 2022 w Serocku.
Energetyka, OZE
Gospodarka odpadami, Recykling
Ekologia, Ochrona środowiska
E-transport, E-logistyka, E-mobilność
EkoDom, EkoBudownictwo
EkoRolnictwo, BioŻywność
Prawo, Administracja, Konsulting
Wyspy, które niekoniecznie otacza woda
Simply Blue Group częścią konsorcjum budującego pierwszą na świecie farmę wodorostów na morskiej farmie wiatrowej
MKiŚ: trwają badania hałd górniczych i hutniczych w celu odzysku surowców krytycznych
URE: na koniec 2023 roku 1,4 mln mikroinstalacji OZE o mocy 11,3 GW
Od kwietnia zmiany w "Czystym Powietrzu" m.in. dotyczące pomp ciepła
Efektywność energetyczna. Już nie moda, jeszcze nie codzienność
Ropa brent | 83,76 $ | baryłka | 1,33% | 11:11 |
Cyna | 23110,00 $ | tona | 0,64% | 29 lis |
Cynk | 2507,00 $ | tona | -0,87% | 29 lis |
Aluminium | 2177,00 $ | tona | 0,60% | 29 lis |
Pallad | 1021,53 $ | uncja | -1,54% | 11:10 |
Platyna | 936,30 $ | uncja | -0,31% | 11:11 |
Srebro | 25,06 $ | uncja | 0,08% | 11:11 |
Złoto | 2038,40 $ | uncja | -0,33% | 11:11 |