Ekspert o Nord Stream 2: jeszcze nie wszystko stracone, walka ma sens

mj

01.01.2022 16:20
Strona główna Energetyka, OZE Ekspert o Nord Stream 2: jeszcze nie wszystko stracone, walka ma sens

Partnerzy portalu

Ekspert o Nord Stream 2: jeszcze nie wszystko stracone, walka ma sens - ZielonaGospodarka.pl
Fot. Nord Stream 2 / Axel Schmidt

Gazociąg Nord Stream 2 będzie borykać się z poważnymi problemami prawnymi w 2022 roku - przewiduje w rozmowie z PAP analityk rynku energetycznego z Berlina Thomas O'Donnell. Oprócz tego projekt mogą "wykończyć" sankcje europejskie i amerykańskie za jakąkolwiek rosyjską zbrojną interwencję na Ukrainie - dodaje.

"16 listopada niemiecka agencja ds. sieci (BNetzA), która musi rozpatrzyć wniosek Nord Stream 2 AG o eksploatację gazociągu, zawiesiła postępowanie, żądając od Gazpromu całkowitego przeniesienia działalności ze Szwajcarii do Niemiec. Następnie 17 grudnia regulator ogłosił, że nie będzie mógł podjąć decyzji o certyfikacji w pierwszej połowie 2022 roku" - przypomina O'Donnell, analityk rynku energetycznego, wykładowca prywatnego berlińskiego uniwersytetu Hertie School of Governance i autor bloga "The Global Barrel".

Jak podkreśla, spółka Nord Stream 2 AG, która zbudowała gazociąg i jest jego jedynym właścicielem, ma poważny problem z wykazaniem, że choć w całości należy do rosyjskiego Gazpromu, może być "niezależnym", "kompetentnym" i "neutralnym" operatorem rurociągu zgodnie z obowiązującym w UE prawodawstwem.

"Jest to dokładnie ta sytuacja, której Moskwa i Berlin, forsując projekt, najbardziej się obawiały. Urzędnicy Angeli Merkel (do niedawna kanclerz Niemiec - PAP) zwyczajowo odrzucali przecież zarzuty europejskich i amerykańskich sojuszników, że gazociąg jeszcze bardziej zwiększy przewagę Rosji nad Ukrainą. Powtarzali bez przerwy, że nie jest to projekt geopolityczny, a jedynie komercyjny. Przez pierwsze trzy lub cztery lata urzędnicy niemieccy i rosyjscy utrzymywali, że powinien on podlegać tylko prawu niemieckiemu. Ta arogancka postawa i partnerstwo z Moskwą nie tylko wyrządziło wielką szkodę reputacji Niemiec w krajach bałtyckich oraz w Europie Środkowo-Wschodniej, ale też wywołało alarm w UE" - mówi O'Donnell.

Zdaniem eksperta z perspektywy czasu można pokusić się o tezę, że "lekceważąca pewność siebie" Berlina i Moskwy była blefem i miała przykryć ich realne obawy, że projekt zostanie "wykończony" nie tylko przez sankcje USA, ale także przez unijne prawo dotyczące konkurencji. W związku z tym spółka Nord Stream 2 AG przyjęła cztery kolejne strategie mające na celu rozwiązanie tego problemu, ale żadna nie przyniosła zadowalających rezultatów.

"Trzeci pakiet energetyczny UE zabrania właścicielowi transportowanego gazu – tutaj Gazpromowi, rosyjskiemu państwowemu monopolowi eksportowemu – posiadania ponad połowy gazociągu przesyłającego jego gaz. Wymaga również neutralnego udzielania dostępu stronom trzecim do przesyłu gazu oraz innych środków antymonopolowych" - przypomina ekspert.

Jak zauważa, "w związku z tym podczas ceremonii inauguracji projektu we wrześniu 2015 r. w Petersburgu pięć europejskich firm energetycznych nawiązało współpracę z NS2 AG i każda z nich zobowiązała się do udziału we współwłasności łącznie 49 proc. rurociągu. Cel wybiegu był jasny: w razie konieczności można by było zwiększyć ten odsetek o jeden lub dwa procent".

"Zaledwie 19 miesięcy po inwazji Rosji na Ukrainę oczekiwano również, że ta współwłasność zapewni polityczną osłonę dla projektu. Cały plan jednak nie powiódł się. W 2016 r. polski Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK) wydał decyzję przeciwko firmom z UE za brak konsultacji z polskimi podmiotami w sprawie wpływu projektu na konkurencyjność krajowego sektora gazowego. Sądy europejskie podtrzymały tę decyzję. Również Trybunał Sprawiedliwości UE stwierdził w innej sprawie związanej z Gazpromem i Niemcami, że +solidarność energetyczna+ jest gwarantowana przez traktaty UE. W kwietniu 2017 r. unijne firmy partnerskie Gazpromu podpisały co prawda umowy finansowania projektu, ale był on już w 100 proc. własnością Rosji" - podkreśla O'Donnell.

Kolejną strategią było znalezienie firmy, która kupi połowę rurociągu. BASF lub Gascade, firma rurociągowa należąca do BASF i Gazpromu, były w tym kontekście oczywistym wyborem - analizuje ekspert.

"Jednak każdy potencjalny nabywca notowany na giełdzie musiał brać pod uwagę ryzyko związane z potencjalnymi sankcjami USA. A biorąc pod uwagę nieprzewidywalność Moskwy, było ono w perspektywie 25-30 lat inwestycji bardzo wysokie. Co gorsza, amerykańscy dyplomaci, aby obejść trudności związane z wprowadzeniem prawnie hermetycznych sankcji wobec niemieckich firm pomagających w budowie rurociągu, ostrzegli niemieckie banki, że one również poniosą konsekwencje, jeśli ich klienci będą zaangażowani w transakcję. Chociaż amerykańskie sankcje nie zapobiegły fizycznej budowie gazociągu, to zadziałały +wirtualnie+, grzebiąc wszelką nadzieję NS2 AG na znalezienie nabywcy" - konstatuje analityk.

Równolegle jednak, antycypując trudności, zarówno rosyjscy, jak i niemieccy urzędnicy starali się narzucić narrację i interpretację przepisów, zgodnie z którą trzeci pakiet energetyczny UE nie ma zastosowania do rurociągów biegnących po dnie morza. Już 28 października 2015 r. ówczesny wicekanclerz Niemiec Sigmar Gabriel odwiedził Putina w Moskwie i obiecał, że gazociąg zostanie zatwierdzony zgodnie z prawem niemieckim, a nie unijnym.

"W wyniku interwencji służb prawnych Komisji Europejskiej, administracji ówczesnego szefa Komisji Europejskiej Jean-Claude'a Junckera, Parlamentu Europejskiego i Emmanuela Macrona w Radzie, Angela Merkel musiała zgodzić się na uchwalenie poprawki rozszerzającej stosowanie trzeciego pakietu w RFN. Teraz gazociąg podlega prawu UE" - zwraca uwagę O'Donnell, zastrzegając, że nie jest to powód do odtrąbienia zwycięstwa.

"Ponieważ Gazprom nie mógł sprzedać połowy Nord Stream 2 ze względu na ryzyko sankcji, to jedynym wyjściem, jakie ma teraz, jest stwierdzenie, że Nord Stream 2 AG jest +niezależnym+ przedsiębiorstwem. Z prawnego punktu widzenia jest to twierdzenie niedorzeczne i nie do obrony w świetle dotychczasowego orzecznictwa TSUE. W każdym razie ewentualna zgoda BNetzA musi zostać jeszcze rozpatrzona przez Komisję Europejską i zrozumiałe jest, że Polska zakwestionowałaby ostateczną zgodę w Trybunale Sprawiedliwości UE. Krótko mówiąc, walka wciąż trwa" - puentuje Thomas O'Donnell.

Źródło: PAP

Partnerzy portalu

ase_390x150_2022

Surowce

 Ropa brent 83,76 $ baryłka  1,33% 11:11
 Cyna 23110,00 $ tona 0,64% 29 lis
 Cynk 2507,00 $ tona -0,87% 29 lis
 Aluminium 2177,00 $ tona 0,60% 29 lis
 Pallad 1021,53 $ uncja  -1,54% 11:10
 Platyna 936,30 $ uncja  -0,31% 11:11
 Srebro 25,06 $ uncja  0,08% 11:11
 Złoto 2038,40 $ uncja  -0,33% 11:11

Dziękujemy za wysłane grafiki.