Local content w offshore wind rozczarowuje, ale branża nie chce być bierna [RELACJA]

Strona główna Energetyka, OZE Local content w offshore wind rozczarowuje, ale branża nie chce być bierna [RELACJA]

Partnerzy portalu

Local content w offshore wind rozczarowuje, ale branża nie chce być bierna [RELACJA] - ZielonaGospodarka.pl

Zmiana warunków ekonomicznych rozwoju morskich farm wiatrowych wpływa na budowę łańcuchów dostaw. Osiągnięcie wysokiego wskaźnika local content w polskich projektach morskich farm wiatrowych będzie trudne. Udział firm z Polski w projektach offshore wind oraz problemy z tym związane były tematem dyskutowanym przez przedstawicieli branży podczas „Konferencji Offshore Wind – Ryzyko, Bezpieczeństwo, Finansowanie” w Sopocie, która odbyła się 6 marca br. Patronem medialnym wydarzenia był portal GospodarkaMorska.pl.

W trakcie panelu dyskusyjnego „Boom na offshore – zabezpieczenie łańcuch dostaw” podjęto rozmowę na temat wyzwań w kreowaniu łańcuchów dostaw dla projektów morskich farm wiatrowych na Morzu Bałtyckim w obliczu kryzysów i dynamicznie zmieniających się uwarunkowań rynkowych. Jarosław Trybuchowicz, prezes zarządu Baltic Power i Orlen Neptun, poinformował, że projekt morskiej farmy wiatrowej jest zabezpieczony pod względem finansowym. Z punktu widzenia dewelopera ważna jest skala realizowanych projektów, których powinno być kilka, by mieć możliwość negocjowania korzystnych kontraktów z dostawcami. Polski inwestor zakontraktował już cały łańcuch dostaw dla farmy morskiej Baltic Power. Obecnie Orlen próbuje zabezpieczyć łańcuchy dostaw dla projektów z drugiej fazy.

Dodał, że trzeba mieć pewność, że wskaźnik local content nie spowoduje problemów w projektach wiatrowych. Podkreślił, że trzeba go oczywiście rozwijać, ale najlepiej we współpracy z partnerami zza granicy, w szczególności na poziomie Tier-1.

- Same wybudowanie statku nie będzie dużym problem dla Polski, bo mamy stocznie itd. Jest to jednak przedsięwzięcie skomplikowane pod względem m.in. techniki. Fachowcy pracujący na takich statkach muszą mieć kompetencje. Jedynym rozwiązaniem jest wejście we współpracę z podmiotem, który ma takie doświadczenie – powiedział.

PKN Orlen podjął się inwestycji w port instalacyjny w Szczecinie. Spółka jest na „końcówce permittingu”. Zapowiedział, że w rocznicę ogłoszenia inwestycji (jesień 2022 r. - przyp. red.) uzyskane będzie już pozwolenie na budowę. Prowadzone są już wstępne prace wyburzeniowe. Port ma szansę na powstanie wcześniej, niż zakładano (2025 r.).

Maciej Stryjecki, dyrektor ds. Morskiej Energetyki Wiatrowej w Polenergii powiedział, że sytuacja na rynku morskiej energetyki wiatrowej jest zmienna i dynamiczna, „raczej w kierunku utrudnienia, niż ułatwienia”. Rynek offshore wind to rynek globalny i gracze postrzegają go całościowo, więc wybierają miejsce, gdzie pewniej jest zrobić biznes – tam gdzie jest taniej i efektywniej. W ostatnim roku nastąpiła drastyczna zmiana warunków ekonomicznych rozwoju projektów offshore wind, dlatego Polsce podjęto szybką reakcję legislacyjną (indeksacja cen). To wpływa na bezpieczeństwo łańcucha dostaw.

- Nie da się zrealizować kontraktów na cenach wykalkulowanych dwa lata temu. Wcześniejsze podpisanie umowy nie gwarantuje bezpieczeństwa łańcuchów dostaw. Skala projektowa i skala rynku jest kluczowym elementem, który pozwala rozmawiać z dostawcami - powiedział.

Podkreślił, że Polenergii zależy na budowie local content, ale z punktu widzenia dewelopera jest to trudne. Zauważył, że nie można oczekiwać od dewelopera, że będzie kupować i zamawiać statki, gdyż to nie ten „business case”. Deweloper tworzy „tylko” zapotrzebowanie, rozwijając OZE. Polenergia przedstawia rzetelnie harmonogramy, starając się zapewnić dialog między podmiotami Tier-1 a podwykonawcami, wśród których nie ma znacznego potencjału polskich firm. Poziom Tier-1 zapewniają podmioty zagraniczne. Polskie firmy powinny proponować usługi na poziomie Tier 3-4, by sukcesywnie dojść do wyższych poziomów.

- To co możemy zrobić, aby zachęcić do współpracy, czekamy na polskie elementy. Jest to na razie dość rozczarowujące, to co się dzieje. Zwiększenie bezpieczeństwa łańcuch dostaw to zwiększenie lokalnej produkcji komponentów – powiedział Stryjecki.

Robert Grzegorowski, project Lead Poland Offshore Development Nordics, Baltics & Poland w RWE, zauważył, że projekt niemieckiego dewelopera jest najmniejszy wśród projektów pierwszej fazy w Polsce. Jednak działając jako jeden z trzech największych deweloperów na świecie inwestor rozmawia z kontraktorami uwzględniając kilka projektów ze swojego portfela.

- W zakresie tenderingu łączymy harmonogramy, synchronizujemy działaniami. Sytuacja postpandemiczna związana ze wzrostem surowców, w tym stali, przełożyła się na model finansowy i rentowność projektów. Zmienił się okres zwrotu inwestycji. Podjęliśmy ważną decyzję na rynku polskim – zaczęliśmy szukać alternatywnych dostawców zwłaszcza w Polsce na poziomie Tier-2, Tier-3 i Tier-4, którzy potrafią zabezpieczyć sloty produkcyjne. Naszym kryterium wcale nie są ceny, ale też możliwość zabezpieczenia produkcji – powiedział.

Grzegorowski wyraził przekonanie, że w fazie pierwszej i drugiej nie zobaczymy dużych dostawców z Polski. W najbliższy piątek RWE ogłosi duży program szkoleniowy dla rybaków z Ustki celem przebranżowienia ich do pracy w sektorze offshore wind.

Produkcja pod presją kosztów i inflacji


Paweł Przybylski, managing director w Siemens Gamesa Renewable Energy
, wskazał, że Polska jest atrakcyjnym rynkiem, ale są kwestie, które przeszkadzają w rozwoju tj. niestabilność prawa i jego mała elastyczność, co miało związek m.in. z przeciągającą się pracą nad ustawą offshore wind. Jako jeden z największych producentów turbin wiatrowych już dziś korzysta z usług polskich poddostawców. Z drugiej strony rynek offshore wind rośnie, co oznacza, że wzrośnie rywalizacja o dostawców, komponenty, usługi w skali globalnej.

- Dla nas temat local content już spowszechniał. Każdy kraj coś chce, by dana inwestycja powstała jego kraju. Siemens Gamesa jako Tier-1 czy inny producent nie jest w stanie mieć fabryk we wszystkich krajach. Dywersyfikujemy jednak swoją produkcję na różnych kontynentach. Kolejnym ważnym elementem są inwestycje w ludzi. Polska jest dobrym przykładem. W trakcie pandemii postanowiliśmy zainwestować w hub sprzedażowy, zatrudniliśmy w Gdańsku ponad 25 osób, i hub realizacyjny – mamy 40 zatrudnionych, 50 osób jest w trakcie rekrutacji, kolejnych 50 planujemy zatrudnić. Mamy globalna politykę w zakresie zasobów, fabryk i podwykonawców – podkreślił.

- Polski Sector Deal jest ambitny i przestawia dużo chęci, ale gdy czasami zaczynamy rozmawiać o szczegółach, to nie wszyscy są gotowi by rozmawiać o np. w zakresie wielkości terenów, jakości wybrzeży. Tu zaczynają się schody, gdyż łatwo się o tym mówi na konferencjach i przy podpisywaniu umów, ale diabeł tkwi w szczegółach, jeśli chodzi konkretne wymiary i kwoty. Ten rynek wzrośnie kilkukrotnie i kilka firm i państw to zrozumiało. Inwestor jest tam traktowany z dużą atencją, a obietnice są realizowane – powiedział.

Proces szukania poddostawców trwa cały czas, a producentów dopada klątwa inflacji i rosnących cen, więc SGRE musi szuka rozwiązań, by „nie zamordować klientów” cenowo, oraz by obronić się przed konkurencją azjatycką. Firmy chińskie są zainteresowane rynkami europejskim i gdy będą miały okazję, skorzystają z tego.

Z kolei, Arkadiusz Aszyk, prezes zarządu Mostostal Pomorze, powiedział, że local content jest nieistotny, ale bycie konkurencyjną firmą przełoży się realnie na to, czy klient przyjdzie po usługę lub produkt.

- Nie mam dobrej wiadomości dla deweloperów - jest trudno i będzie jeszcze trudniej. Jesteśmy dostawcą Tier-2, nie mamy na razie ambicji by zostać Tier-1. Niedawno jedna z firm ogłosiła upadłość, druga w Szczecinie jest niewykorzystywana, ale są firmy z niższych poziomów, które realizują zamówienia. Te projekty przesuwają się w czasie – powiedział. 

Mostostal Pomorze do 2025 r. jest zabukowany. Dojdzie rynek amerykański i norweski. W dłuższej perspektywie powstaną dwie elektrownie jądrowe i będą konkurowały te same zasoby. Jeszcze pięć lat temu zatrudnialiśmy tylko pracowników z Polski, dzisiaj 45 proc. pracowników jest zza granicy – wyjaśnił Aszyk.

Mostostal jest małą firmą zatrudniającą ok. 280 osób, obroty sięgają ok. 20 mln euro rocznie. Jedna trafostacja to koszt ok. 70-80 mln euro. Z punktu widzenia produkcyjnego Mostostal mógłby taką wybudować, pojawia się jednak „ale”.

- Nie wezmę na swoje barki zaprojektowania takiej trafostacji, wzięcia odpowiedzialności, że będzie ona przez 30 lat działać  na morzu. To muszą robić bardziej doświadczone podmioty. Musielibyśmy zwiększyć limity produkcyjne, zakupowe, limity w bankach – wyjaśnił.

Dodał, że mając do wyboru produkcję konstrukcji wydobywczych i trafostacji dla offshore wind, to za każdym razem Mostostal wybierze sektor oil&gas ze względu na większe zarobki i niższe wymagania jakościowe i budowlane. Mimo wszystko Mostostal wybudował dotychczas 10 trafostacji.

Offshore wind w obliczu 500 ryzyk


Joanna Koselska, doradca zarządu Attis Broker
, powiedziała, że ryzyka, które są ponoszone przez inwestorów, jest bardzo dużo. Eksperci typują ok. 500 ryzyk, którym podlega morska farma wiatrowa, co jest istotne z punktu widzenia ubezpieczenia. Większe ryzyka są transferowane w postaci ubezpieczeń, ale nie jest to jedyne rozwiązanie.

- Rola brokerów jest wskazanie, co można ubezpieczyć, jaką można przyjąć retencje ryzyka itd. To ma wpływ na koszty. Deweloperzy doskonale wiedzą, że najważniejsze jest ryzyko inwestycyjne. Celem każdej inwestycji jest dowiezienie jej z dobrym wynikiem finansowym. Inwestycja musi być bezpieczna i w każdym etapie musi przebiegać płynnie, bez odchyleń harmonogramowych. Każde odchylenie jest szansą na zmaterializowanie się ryzyka – powiedziała.

Łańcuchów dostaw nie będzie można zabezpieczyć w sposób taki, jaki zakładaliśmy dwa lata temu. Pewne są ryzyka związane z ludźmi, czyli brakiem odpowiedniej kadry. Są też ryzyka, których firmy finansowe nie zabezpieczą, ale nie wynika to z braku wystarczających środków. Nie każde ubezpieczenie jest ekonomicznie uzasadnione.

Co zrobić, by nie budować kolejnego misia? Trwa saga portu instalacyjnego


Michał Śmigielski, prezes Morskiej Agencji Gdynia
, podkreślił, że chwała PKN Orlenowi za to, że po latach zdecydował się zainwestować w port jako deweloper. Opisał pięcioletnią „sagę” związaną z ostatnimi decyzjami w zakresie wyznaczenia portu instalacyjnego w Polsce tj. w Gdyni i w Gdańsku. Te dwa miasta nie przygotowywały do tej pory konkretów. Z czasem zaczęto o myśleć budowie terminala na zewnątrz w Gdyni i w Gdańsku, jednak takie inwestycje wiążą się z olbrzymimi inwestycjami w falochrony. Zauważył, że kluczowe jest pytanie, czy port instalacyjny jest w stanie na siebie zarobić. Potrzebne są m.in. fabryki. Vestas zdecydował, że będzie taka zlokalizowana w Szczecinie. Podsumowując - żaden z zarządów portów nie podjął się inwestycji w port instalacyjny, zrobił to za to deweloper z Polski. Świnoujście jest najlepszym miejscem na terminal, gdyż nie wymaga m.in. budowy falochronów.

Stosunkowo za małe środki zbudowano port na Bornholmie, który jest obecnie strategicznym projektem dla tej wyspy. Porte Roenne może korzystać z finansowania publicznego. W Polsce jest to trudne. Ponadto w Polsce w ostatnich latach trwał boom kontenerowy. Przeładunki kontenerowe są dziesięć razy bardziej opłacalne niż przeładunki offshore wind. Te plany trzeba pogodzić. Z kolei porty serwisowe wymagają dużych nakładów finansowych i nakładów publicznych, np. z urzędu morskiego. Kluczowe są jednak remonty np. falochronów. Będzie to trudne do zrealizowania bez środków unijnych (KPO). 

Fot. Paweł Stelmach

Partnerzy portalu

ase_390x150_2022

Surowce

 Ropa brent 83,76 $ baryłka  1,33% 11:11
 Cyna 23110,00 $ tona 0,64% 29 lis
 Cynk 2507,00 $ tona -0,87% 29 lis
 Aluminium 2177,00 $ tona 0,60% 29 lis
 Pallad 1021,53 $ uncja  -1,54% 11:10
 Platyna 936,30 $ uncja  -0,31% 11:11
 Srebro 25,06 $ uncja  0,08% 11:11
 Złoto 2038,40 $ uncja  -0,33% 11:11

Dziękujemy za wysłane grafiki.