Czy automatyzacja jest nieuchronnym
kierunkiem rozwoju branży morskiej energetyki wiatrowej? Czy jest w
stanie wyprzeć człowieka? O obecnych rozwiązaniach i technologiach
przyszłości mówi prof. dr hab. inż. Zbigniew Korczewski z Politechniki
Gdańskiej.
Dochodzą do nas wiadomości o coraz nowszych
rozwiązaniach dla offshore. Jak innowacje technologiczne wpływają na
rozwój morskich farm wiatrowych już dziś?
Po pierwsze mamy
systemy informatyczne. Turbiny morskie w zasadniczy sposób różnią się od
tych, które mamy na lądzie. Na morzu ich dostępność obsługowa nie jest
tak oczywista, jesteśmy uzależnieni nie tylko od dystansu 30-40 km od
linii brzegowej, ale także od pogody. Wiadomo więc, że te złożone
systemy elektroenergetyczne (bo tak je nazywamy) pracują bez
bezpośredniego nadzoru operatorów i muszą być sterowane zdalnie. One
pracują w sposób ciągły, bo turbina morska musi pracować co najmniej 330
dni w roku, i to przez 25 lat. Prawidłowe użytkowanie turbin wiatrowych
– tzn. przy najwyższej sprawności i maksymalnej mocy – wymaga
zastosowania złożonych systemów informatycznych. Dzisiaj mówimy o mocach
14-15 MW. Przekładając to na wymiary i masę turbiny wiatrowej, mamy
średnicę wirnika rzędu 220-240 metrów. Wirnik z zespołem napędowym o
masie kilkuset ton jest posadowiony na wysokości nawet 150 metrów. I to
wszystko się kręci.
Jedna kwestia to system informatyczny, który
ma wspomagać człowieka w zakresie codziennego użytkowania, a inna –
dozór diagnostyczny i obsługowy. Pracujące turbiny muszą być poddawane
okresowo przeglądom technicznym i diagnozowane. Tu swoje zastosowanie ma
sztuczna inteligencja i robotyka. Miałem możliwość wizytowania budowy
farmy wiatrowej w Saint-Nazaire. Widziałem, jak jest przygotowywany taki
system i rozmawiałem z przedstawicielami firm, które biorą udział w
stawianiu morskich farm wiatrowych we Francji.
I czego się pan tam dowiedział?
Udało
mi się wyłowić mnóstwo nowinek technologicznych, jak np. możliwość
oceny stanu technicznego turbin wiatrowych z zastosowaniem dronów
odpowiednio wyposażonych w aparaturę pomiarową.
Stosuje się tam
również roboty do oceny stanu technicznego łopat wirnikowych. Najnowszy
produkt brytyjski to robot inspekcyjny Blade Bug. Jest on w stanie
przemieszczać się po ponad 100-metrowej łopacie wirnikowej, dokonując
rejestracji stanu jej powierzchni. Ma specjalne przyssawki,
przypominające te wykorzystywane do badania EKG. To bardzo skomplikowane
urządzenie. Co ciekawe, twórcą i pomysłodawcą, a także szefem tej firmy
jest Polak z pochodzenia.
Który kraj wydaje się być najbardziej rozwinięty pod względem technologii dla offshore?
W
systemach informatycznych monopol mają Duńczycy. Około 20 lat temu
firma Vestas opatentowała system informatyczny SCADA (Supervisory
Control and Data Aquisition). To zunifikowany system do nadzoru pracy
turbin wiatrowych. Zbiera dane pomiarowe, wizualizuje dane na ekranach
komputerów i wspomaga sterowanie procesem energetycznym. Składa się to
na: włączenie, wyłączanie z ruchu, zmianę obciążenia, alarmowanie,
archiwizację czy raportowanie danych. Z tym systemem można się połączyć z
dowolnego punktu na świecie pod warunkiem, że ma się dostęp do
internetu.
SCADA to system, który powstał już 20 lat temu?
Tak.
Jest zunifikowany i ciągle doskonalony. Większość farm wiatrowych, nie
tylko na morzu, ale też na lądzie, stosuje ten system, może z wyjątkiem
Chin. Liczba kontrolnych parametrów pracy, które ten system obserwuje
online, sięga rzędu 30-50, i więcej.
Są też systemy
elektroakustyczne (SODAR, Sound Detection and Ranging) czy
elektrooptyczne (LIDAR,Light Detection and Ranging). Pierwszy
wykorzystuje zmianę częstotliwości odbitego sygnału akustycznego. W ten
sposób jesteśmy w stanie bardzo precyzyjnie oszacować prędkość i
kierunek wiatru. Drugi w analogiczny sposób mierzy to za pomocą wiązki
laserowej.
Jak działają te systemy elektrooptyczne?
Na
morzu mamy powietrze o określonej wilgotności. Tak naprawdę to suche
powietrze, w którym znajdują się kropelki wody, a w nich najczęściej
rozpuszczona jest sól. Mamy taką chmurę, która nie jest widoczna gołym
okiem, ale w obrazie akustycznym czy laserowym – już tak. Zastosowanie
optoelektroniki jest rzeczą nową, to zdecydowane wyjście do przodu jeśli
chodzi o układy monitorowania i sterowania.
Podstawowy parametr
to prędkość wiatru. Musimy do niej dostosować prędkość kątową obracania
się wirnika. To tzw. współczynnik szybkobieżności, który charakteryzuje
szybkość obracania się wierzchołka łopaty w stosunku do prędkości
wiatru. Maksymalną moc ze strumienia wiatru osiągamy wtedy, gdy ten
stosunek jest optymalny. To oczywiście musi robić automat, szczególnie
na morzu.
Jakie są jeszcze wyzwania w offshore, w których robot może wyręczyć człowieka?
Ciekawe
wyzwania eksploatatorów morskich farm wiatrowych związane są z
przeprowadzaniem obsług. Jeśli coś się dzieje z turbiną lądową, jedzie
ekipa serwisowa, dostaje się do gondoli na górze. Czasami może
wystarczyć wejście do układu sterowania w segmencie podstawowym wieży –
pierwszym od fundamentu.
Na morzu to musi być trudniejsze.
Wymiana
podzespołów w warunkach morskich jest niezwykle skomplikowana. Trzeba
tu jeszcze brać pod uwagę gabaryty i masy umieszczone na wysokościach
(300-500 ton zamontowane na wysokości blisko 150 m). To wszystko musi
działać bez bezpośredniego nadzoru.
Na morzu turbiny wiatrowe są
co najmniej trzykrotnie większe, w sensie generowanej mocy. Systemy są
bardziej złożone. Na lądzie można pojechać, zobaczyć, co się dzieje, w
razie konieczności wyłączyć wirnik turbiny z ruchu i przeprowadzić
naprawę. Taka prozaiczna sprawa – użytkowanie turbin morskich w
warunkach zimowych. Na morzu przy niskich temperaturach istnieje dużo
prawdopodobieństwo oblodzenia łopat wirujących, co przekłada się na
drgania. A jeśli pojawiają się nadmierne drgania, to taka konstrukcja
prędzej czy później pęknie, zgodnie z prawemWöhlera. Aby temu zapobiec,
uruchamiany jest system ogrzewania łopat – sygnał z czujnika inicjuje
włączenie nawiewu gorącego powietrza. To sposób mechaniczny. Może też
być na zasadzie takiej, jak w samochodach, gdzie na tylnych szybach
włącza się spiralka grzewcza. Przykład: system sterowania wyłapuje
drgania, które wykazują, że mamy do czynienia z utratą stabilności
układu mechanicznego wirnika turbiny, np. wskutek ubytków materiału,
bądź deformacji łopat. Warunki pogodowe panujące na morzu nie zawsze
pozwalają na dostęp do obiektu.
Jak to jest zorganizowane?
Przez
dwie sieci – Ethernet i Internet. Kilkadziesiąt parametrów, które są
obserwowane, charakteryzują nie tylko stan pracy turbiny, ale też stan
drganiowy całej konstrukcji. Wszystko to mierzone jest online. Do tego
służy system kontrolno-pomiarowy SCAIME. Zbiera on dane z czujników
optoelektronicznych, wmontowanych w strukturę konstrukcyjną łopat, wież
czy fundamentów już na etapie ich produkcji. Tutaj również jest problem z
dostępnością do takiego systemu i jego naprawą w przypadku turbiny
posadowionej na morzu. Odrębnym problemem metrologicznym jest
zapewnienie wiarygodności pomiarowej zastosowanych przetworników
optoelektronicznych w całych cyklu „życia” turbiny tj. przez 25 lat.
Oczywiście
morska farma wiatrowa składa się najczęściej z blisko 30-70 turbin.
Jądrem farmy jest podstacja, do której przesyłany jest prąd generowany w
poszczególnych turbinach. Jest w niej odpowiednio przetwarzany i już
jako prąd stały przesyłany jest kablem podmorskim 30-40 km na ląd do
stacji brzegowej. Przez ten kabel, oprócz tego, że znajdują się w nim
żyły elektryczne, pociągnięta jest wiązka światłowodowa, którą dane
pomiarowe są przesyłane do stacji lądowej. Parametry muszą być
przetwarzane, a następnie poddane wnioskowaniu diagnostycznemu.
Jak odpowiednio przetwarza się te informacje?
Tu
wchodzi AI (sztuczna inteligencja) – sieci neuronowe, systemy
ekspertowe, które wspierają decyzje operatora. Bo na końcu tego
łańcuszka znajduje się operator, który obsługuje centrum diagnostyczne
na lądzie. Pracuje tam cały sztab ludzi, który kontroluje, czy
użytkowanie może być kontynuowane, czy może trzeba przeprowadzić jakąś
regulację. Gorzej, jeśli z turbiną dzieje się coś złego. To może
dotyczyć każdego, nawet najdoskonalszego obiektu technicznego.
Czy systemy prowadzące inspekcję turbin mogą wyeliminować człowieka?
Tak.
Nawet muszą! Podstawową czynnością diagnosty jest zbadanie obiektu na
drodze pomiarów. Następnie przeprowadza wnioskowanie diagnostyczne i
stawia diagnozę. Tutaj te wszystkie czynności, począwszy od pomiaru
muszą być wspomagane pracą systemów informatycznych. Proces
monitorowania morskich turbin wiatrowych jest prawie do końca prowadzony
przez urządzenia automatyczne i robotyczne. Natomiast decyzja o
wyłączeniu turbiny w sytuacji, gdy jej parametry kontrolne nie
przekraczają wartości progowych, należy do człowieka (operatora).
A jeśli chodzi o serwisowanie? Czy tu też automatyzacja może wyprzeć człowieka?
Aż
tak daleko nie. Automatycznie serwisujemy turbiny na etapie oceny stanu
dokonywanej online. Przeprowadzenie napraw w systemie zdalnym nie jest
możliwe.
Obserwowałem w akcji robota Blade Bug, który zastępuje
te charakterystyczne postacie serwisantów wiszące na linach
przytwierdzonych do łopat turbiny, które widzimy w Internecie. Ludzie
wchodzą do wnętrza łopaty i sprawdzają, czy coś nie pękło. Idzie to
zatem w kierunku zastąpienia człowieka robotami. Dron też może
rejestrować i analizować sygnały optyczne i akustyczne.
To, że
„na turbinę” pojedzie ekipa, powinno być ostatecznością. Jak już
mówiłem, na morzu pogoda może się gwałtownie zmienić. Ekipa serwisowa
może się tam dostać, ale mieć problem, żeby wrócić. Znam to z przekazu
od znajomego inżyniera, który pracował przy morskich farmach wiatrowych i
platformach wydobywczych w USA. Żeby pracować przy serwisowaniu
turbiny, trzeba mieć odpowiednie cechy psychofizyczne. A Bałtyk nie jest
przyjemnym morzem, szczególnie w sezonach przejściowych, jesień, zima i
wiosna.
Czyli lepiej zapobiegać niż leczyć – czyli w tym wypadku serwisować?
Wyprzedzać
chwilę, gdy pojawi się uszkodzenie. Wyłączyć turbinę z ruchu, zanim
pojawi się jej uszkodzenie wtórne. Przykładowo, każde, nawet najlepiej
wykonane łożysko poddawane zmiennym i nadmiernym obciążeniom może ulec
uszkodzeniu. To tylko drobny element bardzo złożonego układu
mechanicznego, ale jego uszkodzenie, które w diagnostyce określamy
pierwotnym, może spowodować wtórne uszkodzenia całego zespołu
napędowego, łącznie z urwaniem się łopaty wirnikowej, pęknięciem wału
transmisyjnego czy przekładni redukcyjnej. To powoduje ogromny zakres
prac przy odtwarzaniu stanu technicznego. Na lądzie to też jest
skomplikowane, ale nie aż tak jak na morzu.
Jak szybko takie drony, czy roboty, jak Blade Bug mogą być rozpowszechnione?
Gdy
we wrześniu 2021 roku byłem w St. Nazaire, byli tam obecni nie tylko
giganci turbinowi offshore, tacy jak GE, Vestas czy Siemens Gamesa, ale
też firmy mniejsze, specjalizujące się w innowacjach technologicznych.
Blade Bug miał być wdrożony do eksploatacji już w 2022 roku. Jego
możliwości są ogromne. Mówimy tu o wyposażeniu robotów i dronów w
odpowiednią aparaturę pomiarową. Podstawą jest tu system SCADA –
zbieranie parametrów, ich przetwarzanie i wnioskowanie. To powinno
wchodzić jednocześnie z budową farm wiatrowych na morzu. Dostępność
informacji o innowacjach w tym względzie nie jest natomiast powszechna.
Informacje podawane w Internecie są tylko szczątkowe.
A jaka jest przyszłość morskich turbin wiatrowych? Będą stawiane coraz większe czy może coraz dalej wysunięte – czyli pływające?
Niewątpliwie
przyszłością są pływające farmy wiatrowe. Te co prawda też będą coraz
większe. Jeżeli mamy na morzu silniejsze wiatry, możemy stawiać większe
turbiny. Im większe turbiny, tym większe wyzwania techniczne i
technologiczne. Ale jak już stawiamy, to żeby koszt budowy (na etapie
inwestycyjnym jest to szacunkowo 1,5-2 milionów euro za 1 MW mocy) się
zwrócił, to korzystniej jest stawiać na morzu turbiny jak największe. W
ślad za tym muszą jednak iść coraz większe statki i urządzenia
instalacyjne do zabudowania turbin na morzu – jack-upy, dźwigi itd.
Statki do stawiania największych turbin dostępne są w ograniczonej
liczbie. Tak więc pojawiają się dodatkowe koszty inwestycyjne. Natomiast
czołowe światowe ośrodki, my na Politechnice Gdańskiej również,
prowadzą w tej chwili badania w kierunku pływających farm wiatrowych.
Te, nawet postawione na środku oceanu, będą mogły generować i przesyłać
prąd na ląd. Może to dziś iluzoryczna wizja, ale już jutro będzie to
codzienność. Prace badawcze idą w tym kierunku.
Rozumiem, że w wypadku „pływaków” systemy do inspekcji będą jeszcze ważniejsze, bo serwisowanie będzie jeszcze trudniejsze?
Dokładnie.
Jest jeszcze jedna kwestia. Prace naukowo-badawcze idą również w
kierunku odzyskiwania nadmiarowej energii z wiatru. Taka sytuacja miała
miejsce ostatnio, gdy z mediów słyszeliśmy, że Brytyjczycy mieli
problem, bo tak silnie wiało, że nie wiedzieli, co z tym robić. Zdarza
się i tak, że mamy nadmiar energii elektrycznej z wiatru. Ważna jest
więc kwestia jej przetwarzania i akumulacji w tzw. układach kogeneracji
różnego rodzaju energii. Tu przewiduje się współpracę turbiny wiatrową z
elektrolizerem, który wytwarzałby wodór. Ten z kolei byłby
wykorzystywany do wtórnej produkcji energii elektrycznej w ogniwie
paliwowym, np. do zasilania statków serwisowych. Są jeszcze akumulatory
ciśnieniowe, w których energia elektryczna służy do sprzężenia powietrza
i przechowywania go w podwodnych magazynach ciśnieniowych. Później,
kiedy brakuje wiatru mogłoby ono napędzać turbinę powietrzną wraz z
generatorem, do wtórnej produkcji energii elektrycznej. Dlatego magazyny
energii to bardzo ważne wyzwanie. Równolegle rozwijane są technologie
wodorowe.
Czy efekty badań w offshore wind są szybciej wdrażane niż w innych dziedzinach przemysłu?
Dzisiaj
praktycznie nie prowadzi się badań w oderwaniu od przemysłu. Aby zdobyć
grant, tworzy się konsorcja uczelni z partnerem przemysłowym, przy czym
ten ostatni najczęściej powinien być jednostką wiodącą. Będąc we
Francji na konferencji Seanergy, nawiązałem sporo kontaktów z naukowcami
i wizytowałem stoiska uczelniane. Stoiska Uniwersytetu i Politechniki w
Nantes były wręcz oblegane. Miałem problem, żeby porozmawiać z pewnym
profesorem, bo tak dużo ludzi z przemysłu poszukuje konsultacji
specjalistycznych w zakresie offshore u naukowców francuskich. My w
Polsce jeszcze tego nie mamy, bo nie mamy pracujących turbin na Bałtyku.
Inaczej to będzie wyglądać, gdy ta technologia do nas wreszcie trafi i
stanie się bardziej namacalna.
To znaczy, że polska nauka też zyska na morskich farmach wiatrowych?
Taką
mam nadzieję. Najgorszy scenariusz, to gdyby np. Duńczycy, Niemcy czy
Amerykanie przyjechali, postawili farmy wiatrowe na morzu, przeszkolili
50-100 osób w zakresie ich obsługi i wyjechali. Zawsze będą pojawiały
się przecież problemy eksploatacyjne. Co do rozwijania nowych
technologii produkcji nasze możliwości są bardziej ograniczone, ale na
etapie eksploatacji jest nadzieja, że właściciele farm wiatrowych będą
korzystać z pomocy polskich uczelni, przynajmniej w zakresie konsultacji
specjalistycznych, a może również zlecanych badań naukowych.
Fot. Depositphotos
Prof. dr hab. inż. Zbigniew Korczewski –
wykładowca Politechniki Gdańskiej w Instytucie Oceanotechniki i
Okrętownictwa, Zakładzie Siłowni Okrętowych. Autor wielu publikacji,
m.in.: Diagnostyka eksploatacyjna okrętowych silników spalinowych tłokowych i turbinowych , Endoskopia silników okrętowych i Metodyka testowania paliw żeglugowych w rzeczywistych warunkach pracy silnika o zapłonie samoczynnym.
Energetyka, OZE
Gospodarka odpadami, Recykling
Ekologia, Ochrona środowiska
E-transport, E-logistyka, E-mobilność
EkoDom, EkoBudownictwo
EkoRolnictwo, BioŻywność
Prawo, Administracja, Konsulting
Partnerstwo na rzecz bezpieczeństwa energetycznego: współpraca w obliczu rosnących zagrożeń cybernetycznych
Spotkanie dla oferentów w związku z projektami offshore PGE Baltica
Do 30 września można składać wnioski do pilotażowego programu Moc Bałtyku
Impact uruchomił najnowocześniejszą w Europie linię produkcyjną baterii dla transportu ciężkiego
Pałac Radziwiłłów w Balicach z kotłami De Dietrich – termomodernizacja na miarę XXI wieku
Enea chce przyspieszyć inwestycje w OZE
Ropa brent | $ | baryłka | ||
Cyna | $ | tona | ||
Cynk | $ | tona | ||
Aluminium | $ | tona | ||
Pallad | $ | uncja | ||
Platyna | $ | uncja | ||
Srebro | $ | uncja | ||
Złoto | $ | uncja |