Ustawa 10H, określająca minimalną odległość między wiatrakami a zabudowaniami mieszkalnymi, na kilka lat zamroziła projekty wiatrakowe na lądzie i spowodowała odwrót inwestorów od polskiego rynku. Nowelizacja, którą 13 marca podpisał prezydent, zakłada liberalizację wymogów, ale poprawki wprowadzone w toku prac parlamentarnych sprawiają, że nie będzie ona tak korzystna, jak chciała branża. To oznacza szereg wyzwań dla inwestorów. – Poza 10H napotykamy też inne problemy i dziś najważniejszym jest brak możliwości przyłączenia do sieci nowych projektów – mówi Olga Sypuła, country manager European Energy Polska. Jak wskazuje, warunkiem koniecznym dla rozwoju wiatraków na lądzie są w Polsce inwestycje w sieci przesyłowe, które powinny zostać zrealizowane jak najszybciej.
– Ustawa 10H całkowicie zablokowała możliwość budowy farm wiatrowych na
lądzie. Tak naprawdę od 2016 do 2019 roku w Polsce nie wybudował się
żaden taki projekt – mówi agencji Newseria Biznes Olga Sypuła.
Tak
zwana ustawa odległościowa, która weszła w życie w 2016 roku,
wprowadziła zasadę 10H – czyli normę określającą, w jakiej odległości od
zabudowań mogą powstawać elektrownie wiatrowe. Zgodnie z nazwą limit
wynosi 10-krotność wysokości wiatraka, czyli około 1,5–2,5 km. W
praktyce takich miejsc w Polsce nie ma jednak zbyt wiele – według
Fundacji Instrat wyłączyło to z możliwości stawiania wiatraków ok. 99,7
proc. obszaru kraju.
– W 2018 roku uruchomiono pierwszą aukcję i
faktycznie pozwolono nam na realizację projektów, które zostały już
wcześniej uzgodnione i otrzymały pozwolenia na budowę, ale jeszcze przed
2016 rokiem. To są projekty, które tak naprawdę realizujemy do dzisiaj i
które mieliśmy w tzw. zamrażarkach, oparte o starsze technologie – mówi
country manager European Energy Polska.
Ustawa odległościowa
spowodowała też masowy odwrót inwestorów z polskiego rynku i zwolnienia
pracowników tej branży liczone w tysiącach.
– Sama miałam to
przykre doświadczenie zamykania biura i zwalniania kilkudziesięciu osób.
Byli inwestorzy, którzy zwalniali dużo większe zespoły i wycofywali się
z polskiego rynku – mówi Olga Sypuła. – Otwarcie na fotowoltaikę w
Polsce spowodowało, że ci inwestorzy wracają na nasz rynek, licząc na
to, że ustawa 10H też zostanie zliberalizowana, pracują już nad własnymi
portfolio projektów wiatrowych. Zmiana 10H spowoduje, że będziemy mogli
budować nowe projekty na zupełnie nowych technologiach, które będą dużo
bardziej wydajne niż te do tej pory.
Parlament zakończył właśnie
prace nad liberalizacją ustawy odległościowej. Największe kontrowersje
dotyczyły minimalnej odległości wiatraków od zabudowań – rząd
zaproponował 500 m, opcję, która satysfakcjonowała inwestorów i branżę,
Sejm zwiększył ją do 700 m, Senat przywrócił propozycję rządu, po czym
Sejm ponownie wrócił do wersji 700 m. Taka odległość znalazła się w
ustawie, którą 13 marca br. podpisał prezydent Andrzej Duda. Wejdzie ona
w życie 30 dni po uchwaleniu.
Polska branża onshore w toku prac
wskazywała, że 700 m minimalnej odległości wiatraków od zabudowań w
praktyce nie pozwoli na pełne odblokowanie tej gałęzi energetyki.
–
Nowelizacja ustawy o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych
podpisana 13 marca br. przez prezydenta, ustanawiająca ich minimalną
odległość na 700 m od zabudowy mieszkaniowej, spowodowała redukcję o
około 70 proc. naszego portfolio wiatrowego. Projekty te mogłyby zostać
zrealizowane w ciągu najbliższych dwóch–trzech lat. Aktualnie prowadzimy
analizy wykonalności tych projektów, zarówno techniczne, jak i
ekonomiczne, które pozwolą nam określić zasadność realizacji pozostałych
30 proc. – podkreśla country manager European Energy Polska. –
Zwiększenie wspomnianej odległości z 500 m na 700 m stawia również duże
wyzwania w przypadku naszych pozostałych projektów wiatrowych. Jesteśmy
zmuszeni zaczynać cały proces ich rozwoju od początku, ograniczeni
znaczną delimitacją obszarów, które mogłyby zapewnić tanią i czystą
energię w perspektywie najbliższych kilku lat.
Według wyliczeń
Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej w tym scenariuszu do 2030
roku powstanie w Polsce co najwyżej 4 GW nowych mocy wiatrowych.
Natomiast zmniejszenie tej wymaganej odległości o 200 m oznaczałoby
szansę na budowę do 2030 roku ponad 10 GW nowych wiatraków na lądzie,
czyli podwojenie obecnych mocy. Część komentatorów zauważa, że przez tę
niewielką, choć decydującą poprawkę w ustawie odległościowej Polska może
nie wypełnić jednego z wymaganych przez Komisję Europejską kamieni
milowych i pozbawić się dostępu do pieniędzy z KPO, bo w praktyce
niszczy ona całe założenie nowych przepisów.
Co więcej, mniej
korzystna niż zakładano nowelizacja ustawy 10H nie jest też jedynym
problemem, z jakim będą musieli zmierzyć się inwestorzy zainteresowani
budowaniem w Polsce wiatraków na lądzie.
– Poza 10H napotykamy
też inne wyzwania. Dziś najważniejszym problemem jest dla nas brak
możliwości przyłączenia. Nowe projekty nie dostają warunków przyłączenia
do sieci, przede wszystkim ze względu na to, że sieci są obciążone, bo
przez lata były niedoinwestowane. To dotyczy zarówno energetyki
wiatrowej (morskiej i lądowej), jak i sektora fotowoltaiki – wyjaśnia
Olga Sypuła. – Inwestycje w sieci przesyłowe w Polsce są po prostu
obowiązkowe i one powinny się zadziać jak najszybciej. Polscy operatorzy
bardzo zawiedli w tej kwestii, nie przygotowując i nie rozbudowując
tych sieci wcześniej.
Jak wskazuje, warunkiem koniecznym dla
rozwoju wiatraków na lądzie w Polsce jest także edukacja społeczeństwa
m.in. w kwestii zalet związanych z odnawialnymi źródłami energii.
–
Tu jest duża praca inwestorów, żebyśmy tłumaczyli, przekonywali i
edukowali lokalne społeczności, dzieci w szkołach etc. Tu chodzi już nie
tylko o energetykę wiatrową, ale generalnie o fakt, że transformacja
energetyczna wymaga, aby zużywana przez nas energia była zielona i nie
generowała emisji CO2, bo to ma ogromny wpływ na klimat. Na tym również
powinniśmy się skupić poza legislacją – ocenia ekspertka.
Jak
wynika z najnowszego badania CBOS, które przytacza Polskie
Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej, w Polsce świadomość dotycząca
lądowej energetyki wiatrowej jest już w tej chwili całkiem wysoka. 83
proc. Polaków popiera jej rozwój i budowę nowych farm wiatrowych i tylko
co 10. ma w tej sprawie odmienne zdanie. Ponad połowa (51 proc.) zgadza
się też, że produkcja energii z wiatru jest tańsza niż z węgla.
Energetyka, OZE
Gospodarka odpadami, Recykling
Ekologia, Ochrona środowiska
E-transport, E-logistyka, E-mobilność
EkoDom, EkoBudownictwo
EkoRolnictwo, BioŻywność
Prawo, Administracja, Konsulting
Energa inwestuje w wielkopolskie słońce
Hybrydowe OZE: Enea łączy fotowoltaikę i onshore
95 turbin Siemens Gamesa, w drugim co do wielkości na świecie projekcie offshore zasili ponad milion domów
Polskie Elektrownie Jądrowe: rozmowy z Westinghouse i Bechtel o zacieśnieniu współpracy
Japończycy przejmują wiodącego dewelopera morskiej energetyki wiatrowej z Belgii
Polska rośnie w energię ze słońca - problem stanowią jednak przestarzałe sieci [WIDEO]
Ropa brent | 64,38 $ | baryłka | 0,00% | 21:58 |
Cyna | 25600,00 $ | tona | 5,13% | 27 mar |
Cynk | 2913,00 $ | tona | 0,48% | 27 mar |
Aluminium | 2297,00 $ | tona | 1,46% | 27 mar |
Pallad | 2680,00 $ | uncja | 0,00% | 21:57 |
Platyna | 1191,10 $ | uncja | 0,00% | 21:59 |
Srebro | 25,11 $ | uncja | 0,00% | 21:59 |
Złoto | 1731,30 $ | uncja | 0,00% | 21:59 |