– Ważny jest konstruktywny interwencjonizm
państwowy, jeśli chodzi o kwestię energetyki (...). Oczywiście miałoby
to prowadzić do zabezpieczenia polskiego local content przy
newralgicznych z punktu widzenia bezpieczeństwa energetycznego polski
inwestycjach (MFW, wodór, elektrownie atomowe, ale i obronność – mówi
radca prawny Mateusz Romowicz w rozmowie z portalem zielonagospodarka.pl.
Anna
Filipek, zielonagospodarka.pl: Panie mecenasie, od naszego ostatniego
wywiadu wiele się zmieniło, jeśli chodzi o sytuację geopolityczną. Atak
Rosji na Ukrainę radykalnie zmienił nasze podejście do większości
kwestii dotyczących bezpieczeństwa Polski. Gdzie w tym wszystkim sytuuje
pan problemy związane z local contentem?
Mateusz Romowicz, Legal Marine:
Faktycznie bezprawny atak Rosji na Ukrainę przywołał wiele dawnych
demonów w Polsce, które, biorąc pod uwagę dość niedawną historię Polski,
budzą w nas uzasadnione obawy, że historia jednak może się powtórzyć.
Z
mojej perspektywy zadziało się kilka bardzo ważnych skoków
świadomościowych, które mam nadzieję, że ostatecznie przełożą się na
zmianę myślenia elit rządzących w Polsce, co może w końcu doprowadzić do
zwiększenia bezpieczeństwa Polski, a nie np. polexitu.
Pierwszą
zasadniczą kwestią jest to, że bezdyskusyjnie Polska powinna być w Unii
Europejskiej i NATO. Na przestrzeni ostatnich lat pojawiła się bardzo
niepokojąca propaganda resentymentu, której głównym trzonem było
atakowanie podwalin naszego członkostwa w UE na rzecz haseł
„narodowych”. Jak widać, na przestrzeni ostatnich tygodni, pomimo że UE
nie jest tworem idealnym, bezdyskusyjnie należy stwierdzić, że
członkostwo Polski w UE jest obecnie bezwzględnie potrzebne. Nie
zapominajmy, że nasze położenie geopolityczne predestynuje Polskę do
tego, aby stać się areną działań wojennych Rosji skierowanych przeciwko
Europie i jak widać wcale nie jest to tak iluzoryczne, jak się jeszcze
do niedawna wszystkim nam wydawało. Nawet jeżeli dla niektórych UE lub
NATO są organizacjami zbyt skostniałymi lub zbyt „urzędniczymi”, to są
to podstawowe organizacje, które są dla nas obecnie jednymi z
nielicznych bezpieczników na linii Warszawa-Moskwa. Z uwagi na powyższe
tak mocno Ukraina zabiegała i obecnie zabiega o członkostwo w UE i NATO.
Kolejną
bardzo ważną kwestią jest to, iż wiele osób namacalnie mogło zobaczyć
na smutnym przykładzie Ukrainy, że nasz świat wcale nie jest tak
bezpiecznych, jakby to się mogło jeszcze chwilę temu wydawać.
Z
uwagi na powyższe, tak ważny jest konstruktywny interwencjonizm
państwowy, jeśli chodzi o kwestię energetyki, o czym wielokrotnie
wspominałem. Oczywiście miałoby to prowadzić do zabezpieczenia polskiego
local content przy newralgicznych z punktu widzenia bezpieczeństwa
energetycznego polski inwestycjach (MFW, wodór, elektrownie atomowe, ale
i obronność).
No właśnie, ale pojawiały się głosy, że takie
rozwiązania będą niezgodne z przepisami unijnymi lub konwencjami
międzynarodowymi. Jak z tym mamy sobie poradzić?
Cóż, zanim
ktoś zacznie prezentować tak kategoryczne i zarazem błędne stanowiska
odsyłam do stosowanych przepisów międzynarodowych i unijnych. W kilku
moich publikacjach szczegółowo opisywałem, że ten sztucznie wykreowany
problem de facto nie istnieje, gdyż regulacje międzynarodowe i unijne
dają nam prawny wytrych w postaci argumentu dotyczącego bezpieczeństwa
energetycznego państwa. Z tego wytrychu korzystało zresztą bardzo wiele
państw, zabezpieczając odpowiednio swoje interesy w tej sferze np.
Holandia, Dania etc.
Aż trudno uwierzyć, że to jest tak proste. Czy aby na pewno?
Nie
wskazywałem, że jest to prosta droga. Na samym początku musimy wykazać
się odpowiednią finezją na arenie międzynarodowej, tak aby swoje
interesy odpowiednio zaprezentować i je obronić. Instrumenty prawne jak
najbardziej mamy, ale musimy z nich umiejętnie korzystać. Trzeba
wykazywać dużą czujność i elastyczność, bo trzeba pamiętać, iż w każdej
organizacji z jak najbardziej idealistycznymi hasłami w preambułach
traktatów lub ich kart ścierają się partykularne interesy poszczególnych
państw, co może prowadzić do wielu niebezpiecznych dla Polski sytuacji
jak np. słynne już „przekazanie” polskich MIG-ów dla Ukrainy.
Czy dlatego tak mocno forsuje pan zabezpieczenie polskiego local content przy m.in. inwestycjach w morskie farmy wiatrowe?
Tak,
jak najbardziej. Proszę pamiętać, że pewien sabotaż „biznesowy” jest
czasami dużo bardziej niebezpieczny niż atak terrorystyczny. Zresztą co
tu dużo szukać. Proszę zobaczyć, jak obecnie wygląda udział firm
zagranicznych na rynku rosyjskim i firm rosyjskich na rynkach
międzynarodowych. Z perspektywy czysto ludzkiej i etycznej jest to
działanie jak najbardziej uzasadnione, z perspektywy prawnej można mieć
sporo wątpliwości dotyczących np. dyskryminacji podmiotów rosyjskich,
ale te dywagacje prawne w tak szczególnych czasach jak obecne mają
znaczenie marginalne, jeśli zestawimy je chociażby z tym, co zadziało
się np. w Buczy. Chcę tu przede wszystkim uwypuklić, jak w ciągu kilku
tygodni nam wszystkim zmieniła się perspektywa na różne sprawy.
Zmierzam
też do tego, że tylko w sytuacji, w której strategiczne, czy też
węzłowe, obszary dla polskiej energetyki i obronności będą zabezpieczone
regulacjami w zakresie polskiego local content da nam to względne
bezpieczeństwo. Oczywiście nie ma co ukrywać, iż duże znaczenie mają tu
również kwestie biznesowe, ale żeby w ogóle ruszyć z tymi kwestiami,
potrzebujemy szybkich i przemyślanych działań naszego ustawodawcy, który
od roku jest w jakimś niezrozumiałym letargu, który raczej sprowadza
się do pozornych legislacyjnie ruchów i szukaniu różnych „unijnych
wymówek”.
Nie może być tak, że np. obsługa informatyczna i
serwisowa elektrowni atomowych lub MFW będzie wyłącznie lub w większości
zagraniczna. A co jeśli np. we Francji lub w Niemczech zacznie rządzić
proputinowski rząd i to my jako Polska staniemy się obiektem takiej czy
innej dyskryminacji i nagle stracimy kontrolę nad naszymi
infrastrukturami krytycznymi zarządzanymi, serwisowanymi i obsługiwanymi
przez zagraniczne podmioty?
Na razie mam wrażenie, że zbyt
niewyraźnie dostrzegamy te zagrożenia, bo chcemy dość szybko robić „duży
biznes” w postaci np. MFW, ale w mojej ocenie robimy to tak, że w
sytuacji kryzysowej nie będziemy mieli kontroli nad tymi instalacjami.
Z
pana publikacji płyną wnioski, że nasze infrastruktury krytyczne, czyli
instalacje wiatrowe i wodorowe na morzu, będą bezbronne. Czy jest
faktycznie aż tak źle?
Myślę, że jest nawet gorzej niż
opisuję to w moich publikacjach, gdyż artykuły te dotyczą tylko kwestii
prawnych. Jeśli weźmiemy pod uwagę analizy dotyczące sprzętu,
przeszkolenia i zakresów kompetencji, to sytuacja jest wręcz
dramatyczna. Sprawy już nie załatwią stwierdzenia, że „jakoś to będzie”.
„Jakoś” to już było, teraz powinniśmy szykować się na najgorszy możliwy
scenariusz z nadzieją, iż nigdy on nie nastąpi. Zgodnie zresztą ze
starą zasadą „chcesz pokoju, szykuj się do wojny”... No cóż, w naszym
przypadku nawet nie zaczęliśmy się jeszcze szykować, a opieranie się na
siłach NATO to w mojej opinii za mało.
Pamiętajmy, że na Bałtyku
są również nasze platformy wydobywcze, a tak naprawdę nie za bardzo
wiadomo, jaka służba miałaby je chronić na wypadek ataku
terrorystycznego, bo straży wybrzeża nie mamy i chyba jeszcze długo jej
mieć nie będziemy.
Ale mamy przecież marynarkę wojenną, czy ona nie mogłaby zapełnić tej luki?
Kompetencyjnie
marynarka wojenna nie jest powołana do tego, aby chronić infrastrukturę
krytyczną na morzu w czasie pokoju lub na wypadek sabotażu. Co innego w
czasie wojny, ale tu pozostają jeszcze dwie bardzo ważne kwestie
dotyczące sprzętu i odpowiedniego przeszkolenia, w obu tych przypadkach
również mamy wielkie braki.
W mojej opinii kilka tygodni temu
skończył się czas polskiego „jakoś to będzie”, obecnie powinniśmy zacząć
naprawdę działać w sposób zaplanowany i przemyślany, co powinno być
poparte uchwaleniem odpowiednich przepisów, które przede wszystkim
uzbroją odpowiednie służby i wojsko w kompetencje i faktycznie je
dofinansuje, a nie tylko na papierze.
Czy dalej pan uważa, że dla Polski dobrym rozwiązaniem są morskie farmy wiatrowe?
Tak,
ale jeśli zaczniemy tę sprawę załatwiać zgodnie ze standardami
międzynarodowymi zarówno w sferze legislacyjnej jak i biznesowej, a nie
tak jak dotychczas. Na razie długa droga przed nami. Od roku regularnie
sygnalizuję liczne problemy natury prawnej i de facto nic się nie
zmieniło poza kilkoma mało znaczącymi rozporządzeniami oraz dwoma
porozumieniami sektorowymi (wiatr i wodór), które są zbiorem
nieegzekwowalnych deklaracji.
Co więcej, nie zapominajmy, że
energia z morskich farm wiatrowych jest bardzo drogą energią, którą
należy traktować jako uzupełnienie do małych elektrowni atomowych, które
faktycznie zapewnią Polsce względne bezpieczeństwo energetyczne.
Ponadto
nie przekreślałbym definitywnie energii z węgla, bowiem wojna na
Ukrainie pokazała, jak przydatne są w takich sytuacjach nowoczesne
rozwiązania np. elektryczne samochody w Kijowie lub Mariupolu.
Uważam,
że w Polsce powinniśmy przyjąć zdroworozsądkową i zarazem elastyczną
postawę, która będzie opierała się o dywersyfikację źródeł energii przy
równoczesnym prawnym i faktycznym ich zabezpieczeniu.
Jak od strony prawnej zabezpieczyłby pan ten problem?
Odpowiedź
z powodzeniem mogłaby być tematem niejednej pracy doktorskiej, ale
zestawiając wzorce zagraniczne z postulatami zawartymi w moich
wcześniejszych publikacjach, dość łatwo można przygotować mapę drogową
takich działań. Uważam, że brakuje nam aktów o charakterze systemowym,
które regulowałyby te kwestie np. z prawdziwego zdarzenia ustawa
offshore’owa.
Idąc dalej, pilne potrzebujemy wprowadzenia legalnej i zarazem szerokiej definicji local content.
Pozostałe przykładowe postulaty dotyczące morskiej energetyki wiatrowej są następujące:
-
„polski Jones Act” – całkowicie nowa ustawa, która systemowo
regulowałaby kwestie węzłowe i problemowe dla sektora polskiego. W tej
właśnie ustawie należałoby rozważyć wprowadzenie elementów
konstruktywnego protekcjonizmu państwowego w sferze dot. również MFW
poprzez m.in. obowiązek rejestracji statków serwisujących i chroniących
MFW w nowym polskim rejestrze, odpowiedniego parytetu polskich załóg na
tych statkach, serwisowania polskiego offshore tylko z portów polskich,
itp. Co miałoby być do tego pretekstem? Obronność RP oraz bezpieczeństwo
energetyczne państwa;
- zamówienia sektorowe – co prawda
przepisy te są już obecne w prawie zamówień publicznych, ale należałoby
je wzbogacić o odpowiednie „bezpieczniki prawne” skorelowane z
powyższymi postulatami;
- Polska Straż Wybrzeża – powstanie
polskiego wind offshore może okazać się świetnym pretekstem dla Polski
do stworzenia służby morskiej, która zwiększyłaby bezpieczeństwo na
morzu i chroniłaby polskie wybrzeże zgodnie z nowoczesnymi i
sprawdzonymi rozwiązaniami zagranicznymi. Na dziś siły morskie RP są
zbyt rozczłonkowane i często niewystarczająco wyposażone, aby spełniać
powyższe zadania nawet w minimalnym zakresie;
- ustawa o pracy na
morzu – zdecydowanie wymagana jest zmiana przepisów w zakresie
ubezpieczeń wypadkowych, gdyż ich poziom, przewidziany ustawą, nie jest
skorelowany ze standardami międzynarodowymi;
- nowoczesny rejestr
statków – stworzenie drugiego polskiego rejestru statków, który byłby
nowoczesną alternatywą dla obecnie obowiązującego archaicznego tworu.
Rejestr ten, pomijając jego standardowe funkcje, byłby dedykowany m.in.
jednostkom chroniącym MFW, serwisującym MFW i być może, jak już
wcześniej postulowałem, autonomicznym statkom;
- ustawa
faktycznie aktywizująca przemysł stoczniowy w zakresie wind
offshore – całkowicie nowa ustawa, które regulowałaby faktyczny i
wymierny system wsparcia dla polskich małych i średnich stoczni i
podmiotów kooperujących z nimi. W ustawie tej należałoby również
wskazać, jakie przedsiębiorstwa uznaje się za działające zgodnie z
uczciwą konkurencją, a to z kolei mogłoby być jedyną podstawą do wzięcia
udziału w przetargach dotyczących MFW;
- przepisy dotyczące
zabezpieczenia społecznego i podatków – chcąc stworzyć nowy polski
rejestr statków i skorelować go z odpowiednimi obowiązkami wynikającymi,
np. z nowej ustawy dotyczącej polskiego offshore, należałoby rozważyć
taką konstrukcję prawną, która obniżyłaby, wręcz horrendalne, obciążenia
socjalno-pracownicze, które obecnie funkcjonują pod „polską banderą”, a
które – jak praktyka pokazuje – marginalizują polski rejestr na arenie
światowego shippingu;
- przepisy regulujące i certyfikujące
prywatne firmy do ochrony polskich MFW – bardzo ważny aspekt, gdyż to na
inwestorze lub posiadaczu MFW ciąży obowiązek w zakresie bieżącej
ochrony tej infrastruktury;
- zmiany w procedurze
cywilnej – wprowadzenie do przepisów kodeksu postępowania cywilnego
obowiązku rozpatrywania wszelkich sporów dotyczących polskich MFW w
polskich sądach i w oparciu o polskie prawo; Inną możliwością byłoby
stworzenie polskiego arbitrażu do rozpatrywania sporów, który byłby
alternatywą dla stron do sądownictwa powszechnego;
- dwie nowe
umowy nazwane w kodeksie cywilnym – należałoby również rozważyć
wprowadzenie dwóch nowych umów nazwanych w kodeksie cywilnym, tj. umowy o
roboty budowlane na morzu oraz umowy o prace serwisowe na morzu;
Warto
również zaznaczyć, że to dopiero początek drogi, tak więc bez powołania
sprawnie działającego zespołu legislacyjnego trudno będzie stworzyć
takie regulacje. Uważam, że decydenci powinni również mocno wsłuchać się
w głos praktyków, tak aby przepisy te były jak najbardziej adekwatne do
potrzeb rynku, ale również zagrożeń w obecnie dynamicznie zmieniających
się realiach.
Kancelaria Radcy Prawnego
Legal Consulting-Mateusz Romowicz
kancelaria-gdynia.eu
prawo-korporacyjne.pl
kancelaria-odszkodowania.eu
Energetyka, OZE
Gospodarka odpadami, Recykling
Ekologia, Ochrona środowiska
E-transport, E-logistyka, E-mobilność
EkoDom, EkoBudownictwo
EkoRolnictwo, BioŻywność
Prawo, Administracja, Konsulting
Hitachi nagrodzona pieczęcią Terra Carta 2023 Inicjatywy na rzecz Zrównoważonych Rynków
Linia bezpośrednie w świetle dyrektywy 2019/944 i polskiego prawa energetycznego
Ministrowie energii państw G20 nie osiągnęli porozumienia w sprawie redukcji zużycia paliw kopalnych
Ekstremalna pogoda powoduje coraz większe straty majątkowe [WIDEO]
Rząd zapowiada kontynuację programu odkwaszania gleb
UKNF: brak zawieszenia obrotu akcjami EC Będzin jest uzasadnioną decyzją
Ropa brent | 83,76 $ | baryłka | 1,33% | 11:11 |
Cyna | 23110,00 $ | tona | 0,64% | 29 lis |
Cynk | 2507,00 $ | tona | -0,87% | 29 lis |
Aluminium | 2177,00 $ | tona | 0,60% | 29 lis |
Pallad | 1021,53 $ | uncja | -1,54% | 11:10 |
Platyna | 936,30 $ | uncja | -0,31% | 11:11 |
Srebro | 25,06 $ | uncja | 0,08% | 11:11 |
Złoto | 2038,40 $ | uncja | -0,33% | 11:11 |