Naukowcy: zakładanie pasiek miejskich może szkodzić rodzimym gatunkom pszczół

AK

27.06.2021 22:29 Źródło: PAP
Strona główna Klimat, Edukacja Naukowcy: zakładanie pasiek miejskich może szkodzić rodzimym gatunkom pszczół

Partnerzy portalu

Naukowcy: zakładanie pasiek miejskich może szkodzić rodzimym gatunkom pszczół - ZielonaGospodarka.pl
Fot. Pixabay

Popularne w ostatnich latach miejskie pasieki mogą szkodzić rodzimym gatunkom pszczół – uważają naukowcy. Tłumaczą, że pomagają one wyłącznie pszczole miodnej, która na tle pozostałych 450 gatunków dzikich zapylaczy jest stosunkowo mało zagrożona.

Swoje stanowisko w tej sprawie wyrazili w otwartym liście do władz Gdańska, gdzie mają powstać kolejne miejskie pasieki. Pod listem podpisało się 37 naukowców z największych polskich uczelni. Inicjatorką jest dr Justyna Kierat z Uniwersytetu Jagiellońskiego.

„Z zaniepokojeniem obserwujemy doniesienia na temat powstawania kolejnych pasiek miejskich w Gdańsku, stawianych pod hasłem ratowania pszczół. Wszystkie działania faktycznie przyczyniające się do ochrony pszczół są potrzebne i zasługują na docenienie. Niestety, zakładanie nowych pasiek nie pomaga pszczołom, wręcz przeciwnie – może im szkodzić” – piszą naukowcy.

Dodają, że w obecnych czasach pszczoły muszą się mierzyć z szeregiem zagrożeń, jak utrata siedlisk odpowiednich do żerowania i zakładania gniazd, zanieczyszczenia czy gatunki inwazyjne.

Sygnatariusze listu zauważają jednak, że pszczoła miodna jest tylko jednym z ponad 450 gatunków pszczół dziko żyjących w Polsce i na tle innych gatunków – jak piszą – jest stosunkowo mało zagrożona. „Z pewnością zagrożeniem nie jest dla niej zbyt mała popularność pszczelarstwa. Wręcz przeciwnie – zarówno liczba rodzin pszczelich, jak i pszczelarzy rośnie, a pszczelarstwo, w tym miejskie, zyskuje na popularności. Zakładanie nowych pasiek nie ma więc uzasadnienia z punktu widzenia ochrony pszczoły miodnej” – czytamy.

Naukowcy podają, że coraz więcej badań wskazuje na to, że hodowlana pszczoła miodna może stanowić zagrożenie dla rodzimych gatunków dzikich pszczół. „Dzikie pszczoły, z których większość to gatunki samotne, przegrywają w konkurencji o pokarm z wielotysięcznymi rodzinami pszczoły miodnej i mogą ustępować z miejsc, gdzie jest ona hodowana w dużych zagęszczeniach. W miastach różnorodność dzikich pszczół może być bardzo duża, porównywalna z tą na obszarach chronionych, co pokazują badania zarówno z Polski, jak i zagranicy. Zwiększenie populacji pszczoły miodnej w Gdańsku może doprowadzić do wypierania innych gatunków pszczół, które żyją na terenie miasta” - ostrzegają.

Tłumaczą również, że pszczoła miodna jako gatunek jest coraz liczniejsza, czego nie można powiedzieć o rodzimych liniach genetycznych. Co więcej, jak wynika z informacji prasowych podawanych przez Urząd Miasta i cytowanych w liście, w miejskich ulach miałyby żyć pszczoły krainki (Apis mellifera carnica), a na większości terenu naszego kraju naturalnie występowała Apis mellifera mellifera. „(Te pierwsze – PAP) naturalnie zamieszkiwały tylko południową część naszego kraju. Podgatunek ten był też jednak sprowadzany do Polski z populacji z południa Europy. Nic nie wskazuje więc na to, że gdańskie miejskie ule w jakikolwiek sposób przyczynią się do zachowania czy odtworzenia rodzimych linii pszczoły miodnej” – wskazują naukowcy.

Swój list kończą apelem do władz miasta o zaniechanie planów stawiania kolejnych miejskich pasiek oraz rozwijanie i wdrażanie działań „w sposób rzeczywisty” pomagających pszczołom.

Jeden z sygnatariuszy listu ekolog prof. Piotr Skubała z Uniwersytetu Śląskiego wyjaśnił, że chodzi m.in. o rzadsze koszenie trawników, sianie i sadzenie kwiatów nektaro- i pyłkodajnych, a także o zakładanie „hoteli dla owadów” czy rezygnację z użycia pestycydów do pielęgnacji zieleni ozdobnej i zwalczania komarów.

„Zakładanie pasiek w naszych miastach jest wprawdzie pewnym wyrazem troski o pszczoły, ale tego typu działania mają raczej wymiar edukacyjny, niż faktycznie pomagają. My przede wszystkim potrzebujemy dzikiej przyrody, a nie kształtowanej przez człowieka” – podkreślił w rozmowie z PAP.

Rozwinął, że chodzi m.in. o łąki kwietne, które - choć pojawiają się w miastach - to wciąż jest ich za mało. „Podobnie w naszych przydomowych ogródkach powinniśmy chociaż kawałek oddać dzikiej przyrodzie, a nie wszystko wyrównywać trawnikiem, nie wspominając o betonie” - podkreślił.

Przypomniał także globalne dane dotyczące owadów, które szacują, że obecnie w ciągu roku ubywa 2,5 proc. biomasy owadów. „Ocenia się, że za 100 lat może być nie być żadnego owada. Tempo wymierania owadów jest ośmiokrotnie szybsze niż kręgowców – to jest przerażające i dzieje się nawet na obszarach chronionych. Dlatego nie potrzeba nam kolejnego czynnika zagrażającemu dzikim zapylaczom, jakim są kolejne miejskie pasieki i nadmierne namnażanie pszczoły miodnej” – podsumował prof. Skubała.

Cały list oraz nazwiska podpisanych pod nim naukowców można znaleźć tutaj:https://naukadlaprzyrody.pl/2021/06/19/stawianie-uli-nie-pomaga-pszczolom-list-naukowcow/

Temat ochrony owadów zapylających podejmuje m.in. Greenpeace w Narodowej Strategii Ochrony Owadów Zapylających. Wśród zagrożeń dla zapylaczy również wymieniona jest masowa hodowla pszczół w pasiekach. Dokument podsumowania z września 2020 r. można zobaczyć tutaj: http://greenpeace.pl/strategia/Strategia2020-podsumowanie.pdf

Partnerzy portalu

Surowce

 Ropa brent 83,76 $ baryłka  1,33% 11:11
 Cyna 23110,00 $ tona 0,64% 29 lis
 Cynk 2507,00 $ tona -0,87% 29 lis
 Aluminium 2177,00 $ tona 0,60% 29 lis
 Pallad 1021,53 $ uncja  -1,54% 11:10
 Platyna 936,30 $ uncja  -0,31% 11:11
 Srebro 25,06 $ uncja  0,08% 11:11
 Złoto 2038,40 $ uncja  -0,33% 11:11

Dziękujemy za wysłane grafiki.