Dla niektórych czytelników w dużej mierze
niezrozumiałym może być zestawianie w publikacjach obu tych projektów. Z
jednej strony mamy bowiem rurę, jak niektórzy wywodzą, a z drugiej
wiatraki na morzu. Na pierwszy rzut oka faktycznie może dziwić
porównywanie tych inwestycji, ale niestety analizując historię Baltic
Pipe, a teraz marketingowe przymiarki do Morskiej Energetyki Wiatrowej w
Polsce, można odnaleźć wiele niepokojących i negatywnych dla interesów
Polski prawidłowości, które mają bezpośrednie przełożenie na
bezpieczeństwo energetyczne państwa.
Po ostatniej publikacji pojawiły się również głosy twierdzące, że dobrze, iż inwestycje te w ogóle są, bo my nie mamy kompetencji, żeby włączyć w nie polski local content. Takie stanowiska są co najmniej zastanawiające i niestety świadczą o niezrozumieniu wagi oraz strategiczności tych inwestycji, jak również o braku wiedzy w zakresie poziomu kompetencji polskich firm i polskich pracowników z branży morskiej.
Czytaj też: Local Content: Baltic Pipe przestrogą dla Morskich Farm Wiatrowych?
Co
więcej, podkreślam ponowie, że morskie farmy wiatrowe będą stanowiły
polską infrastrukturę krytyczną, co wymaga bardzo przemyślanych działań w
tym zakresie ze strony decydentów.
Warto zaznaczyć, iż przy
okazji morskiej energetyki wiatrowej, gdzie w sumie po raz pierwszy
produkcja energii ma spocząć w rękach prywatnych firm zagranicznych, a
nie przedsiębiorstw państwowych jak to było dotychczas, bez
odpowiedniego zabezpieczenia naszych lokalnych interesów, może się
okazać, że jesteśmy zależni w dużej mierze od polityki energetycznej np.
firm duńskich.
Problemy te opiszę w poniższej publikacji na
przykładzie polskich portów, które świetnie radzą sobie biznesowo w
zakresie przeładunków kontenerów i można tylko trzymać kciuki, że ten
trend się utrzyma.
Niestety, jeśli chodzi o inwestycje związane z bezpieczeństwem energetycznym państwa jest już dużo gorzej.
Dlaczego porty są tak ważne?
Zapewnienie realizacji MEW poprzez polskie porty tworzyłoby przestrzeń do kontroli dla państwa polskiego w zakresie tego co dzieje się w tych jakże newralgicznych dla Polski inwestycjach na morzu. Oczywiście należałoby to skorelować z licznymi zamianami w prawie o czym pisałem wielokrotnie:
Całkowicie bezbronne polskie Morskie Farmy Wiatrowe
Nieefektywny System Bezpieczeństwa RP w odniesieniu do Morskich Farm Wiatrowych
Morskie farmy wiatrowe jako infrastruktura krytyczna w systemie bezpieczeństwa
Co
więcej, w bardzo hipotetycznym scenariuszu, w którym to Gdynia byłaby
portem instalacyjnym, naturalnie zabezpieczono by polski łańcuch dostaw,
gdyż zarówno firmy logistyczne, transportowe, stocznie i wiele innych
byłyby siłą rzeczy wykorzystane do obsługi tego zakresu usług. Taki
schemat jest jak najbardziej naturalny na świecie, gdyż port
instalacyjny musi obudować się usługodawcami, którzy lokalnie mają
szansę zaoferować lepsze warunki niż podmioty zagraniczne… Chociaż w
obliczu zbliżającego się wielkimi krokami Nowego/Polskiego Ładu może się
okazać, iż jest to wizja dość optymistyczna.
W innym
przypadku, gdy ten zakres realizacji MFW przejmą porty zagraniczne, to
właśnie zagraniczne firmy obsłużą ten port, a polskie firmy zostaną
zmarginalizowane.
Pamiętajmy, że podpisywane umów o
konsorcjum między polskimi i zagranicznymi podmiotami nie daje żadnej
kontroli nad zagranicznymi i zarazem prywatnymi deweloperami
inwestującymi w MFW w Polsce, którzy docelowo staną się producentami
energii. Uwagi wymaga fakt, że w Polsce konsorcjum nie ma żadnej
osobowości prawnej i stanowi tylko relację zobowiązaniową, co sprowadza
się do sytuacji, w której podmiot zagraniczny realizuje tak ważne
inwestycje w Polsce będąc poza Polską korporacyjnie i biznesowo.
W
mojej ocenie takie załatwienie sprawy w Polsce jest niepokojąco
niefrasobliwe. Należałoby albo uregulować konsorcjum dla offshore w
polskich przepisach albo obligatoryjnie tworzyć spółki celowe do
realizacji tych inwestycji, które miałyby siedziby w Polsce, co również
tworzyłoby pewne podstawowe bezpieczniki prawne dla polskiego łańcucha
dostaw.
Należy podkreślić, że przeładunki komponentów dla
morskiej energetyki wiatrowej są dużo mniej rentowne dla portów, nawet
kilkukrotnie, niż przeładunek kontenerów. Z uwagi na powyższe bardziej
niż rządowa uchwała o porcie instalacyjnym przydałaby się portom decyzja
w zakresie ich odpowiedniego dofinansowania, gdyż dla portu i tak, i
tak wszystko sprowadzi się do bilansu ekonomicznego świadczonych usług
portowych, a biorąc pod uwagę ten parametr, port będzie czerpał więcej
korzyści biznesowych z przeładunku kontenerów niż komponentów dla wind
offshore.
Czego uczy (lub nie) nas Baltic Pipe?
Baltic
Pipe to przykład wielu utraconych szans dla polskich portów. Jak
wiadomo, portem bazowym i bazą logistyczną budowy gazociągu Baltic Pipe
jest Mukran (zlokalizowany na niemieckiej wyspie Rugia koło portu
Sassnitz), a mogłoby być inaczej.
Wybór centrum logistycznego
budowy rurociągu podmorskiego należał do wykonawcy, tj. włoskiego
Saipem. Taki stan rzeczy jest naturalny, gdyż to właśnie wykonawca zna
uwarunkowania danej inwestycji i specyfikę floty. Z drugiej strony,
jeśli wykonawca w żadnym zakresie nie jest ograniczony umownie lub
prawnie w tym wyborze przez zainteresowane państwo albo odpowiednio
zachęcony do wyboru korzystniejszej dla tego państwa opcji, to dochodzi
do takiej sytuacji jak opisana powyżej.
W tym przypadku
zabrakło działań na poziomie rządowym, ale również legislacyjnym,
oczywiście w porozumieniu z zainteresowanymi stronami, tak aby skłonić
wykonawcę do skorzystania z usług polskiego portu jako bazy logistycznej
dla składowania rur i dla jednostek pływających zaangażowanych w
układanie rurociągu Baltic Pipe. Nierealne? Z pewnością realne, jeśli
działa się w sposób przemyślany i systemowy.
Warto zaznaczyć,
iż w Polsce również mówiono o stworzeniu takiego Centrum Logistycznego
na zachodnim wybrzeżu Polski. Ok. 3 lata temu podjęto działania w tym
zakresie, które spełzły na niczym.
Ostatecznie trzeba
skonfrontować się ze smutną prawdą, iż polski local content przy Baltic
Pipe jest znikomy, bo zabrakło wystarczająco skoordynowanych i szybkich
działań, aby polskie firmy włączyć w obsługę tych inwestycji, co byłoby
jak najbardziej realne i możliwe przy odpowiednim podejściu do problemu.
Z uwagi na fakt, iż wybór padł na wspomniany już port Mukran, Centrum Logistyczne działa w najlepsze, ale na wspomnianej już wyspie Rugia, i jest obsługiwane przez niemieckie firmy, które obsługują również projekt Nord Stream II, a polskie firmy i porty… przymierzają się do kolejnej niezabezpieczonej prawnie inwestycji w morską energetykę wiatrową w Polsce.
Czytaj też: Coraz bardziej iluzoryczny local content dla polskiego wind offshore
Z
uwagi na powyższe wybór odpowiednich polskich portów w przypadku MFW i
zabezpieczenie ich w polskim łańcuchu dostaw ma dla Polski kluczowe i
zarazem strategiczne znaczenie w tej inwestycji.
W innym przypadku
to Roenne i firmy duńskie faktycznie skorzystają z inwestycji w polskie
morskie farmy wiatrowe, a udział polskich firm będzie faktycznie
znikomy, tak jak w przypadku Baltic Pipe.
Dlaczego Gdynia nie będzie portem instalacyjnym?
Niestety, historia lubi się powtarzać, szumnie podpisywany sector deal, uchwała o porcie instalacyjnym i dziesiątki różnych konferencji oraz seminariów nie zastąpiły i nigdy nie zastąpią odpowiedniej polityki państwa w zakresie skoordynowanego i przemyślanego interwencjonistycznego zabezpieczenia local content przy tak newralgicznych inwestycjach dla bezpieczeństwa energetycznego państwa.
Czytaj też: MEW: porozumienie sektorowe nie zabezpieczy polskiego local content
Już
dzisiaj jest prawie pewne, że portem instalacyjnym dla polskich
morskich farm wiatrowych nie będzie Gdynia, tylko duński Roenne (na
Bornholmie), co dla wielu nie jest żadnym zaskoczeniem.
Powodów jest kilka:
1)
Port instalacyjny w Gdyni nie powinien być usytuowany w porcie
wewnętrznym, gdyż brakuje tam miejsca na składowanie komponentów do MFW.
Port ten powinien być portem zewnętrznym. Co ciekawe port Gdynia został
nawet nagrodzony przez Komisję Europejską za taki projekt w tym
zakresie (sic!), ale z jakichś względów nie wzięto tego pod uwagę.
2)
Porty polskie powinny mieć ustawową gwarancję udziału w tej inwestycji
wraz z odpowiednim dofinansowaniem państwa. Pamiętajmy jednak, że
wszelkie tego typu zabiegi wymagają dość sporej finezji legislacyjnej.
3)
Port instalacyjny w Gdyni powinien być zbudowany już kilka lat temu i
to jako port zewnętrzny, jeśli miałby być realnym i zarazem rynkowym
konkurentem dla wyspecjalizowanego, dobrze usytuowanego geograficznie i
już działającego duńskiego Roenne.
4) Brak niezbędnych przepisów
regulujących zamówienia sektorowe dla offshore w prawie zamówień
publicznych oraz ustawy faktycznie regulującej rynek wind offshore w
Polsce.
Co z portami serwisowymi i eksploatacyjnymi MFW w Polsce?
Na
dziś mówimy o ogromnym potencjale morskiej energetyki wiatrowej w
Polsce, o potencjalnych korzyściach w zakresie aktywizacji gospodarki
morskiej, ba, mówi się nawet o tym, że rzekomo pierwszy prąd ma popłynąć
z rodzimych farm wiatrowych na morzu już w 2026 roku (co jest
nierealne) i legislacyjnie nie dzieje się praktycznie nic... A czas
płynie nieubłaganie. Dalej nie ma decyzji w zakresie tego jak stworzymy
ofertę polskich portów eksploatacyjnych i instalacyjnych dla MFW w
polskiej strefie przyległej.
Patrząc czysto pragmatycznie,
nie ma się co oszukiwać i z dużą dozą prawdopodobieństwa graniczącą z
pewnością można przyjąć, iż port Gdynia jako port instalacyjny nie
stanie się faktem, gdyż jest już na to za późno. Z sygnałów, które płyną
z rynku offshore jest prawie pewne, iż tym portem będzie port duński
Roenne.
Z uwagi na powyższe, jeśli nie podejmie się naprawdę
szybkich i skoordynowanych działań w zakresie portów
eksploatacyjno-serwisowych dla MFW, portem tym będzie Roenne na
Bornholmie lub innym port zagraniczny, a my będziemy się zastanawiali,
dlaczego ponownie firmy zagraniczne czerpią prawie wyłączne zyski z
inwestycji, w których udział polskiego łańcucha dostaw jest bezwzględnie
potrzebny i to nie tylko przez pryzmat aspektów biznesowych, ale i
szeroko rozumianego bezpieczeństwa państwa polskiego.
Podsumowanie
Nad
polskim MEW zbierają się coraz szybciej czarne chmury, gdyż pewne
fundamentalne decyzje biznesowe w tych aspektach już zapadają, a polscy
decydenci nie podjęli żadnych faktycznych i legislacyjnych działań, aby
tę „polskość” MEW zachować.
Czas gra na naszą niekorzyść.
Obraz, który obecnie rysuje się przed tą, jakże dobrze wyglądającą
marketingowo, branżą polskiego offshore, wygląda tak, że to przede
wszystkim duński local content będzie miał kontrolę i zyski z inwestycji
w polskie MFW. Dalej brakuje skoordynowanych działań faktycznych i
legislacyjnych w powyższych zakresach ze strony decydentów, co jest
obecnie bezwzględną i pilną potrzebą.
W obliczu powyższego,
polskie porty najprawdopodobniej zostaną pominięte w inwestycjach w MEW w
Polsce lub mocno zmarginalizowanie… Z drugiej strony zawsze pozostaną
świetną bazą wypadową dla wycieczek turystycznych, dzięki którym
będziemy mogli podziwiać morskie farmy wiatrowe na polskich obszarach
morskich, które prawie w żadnym zakresie nie będą zarządzane, chronione
lub obsługiwane przez polskie podmioty.
Na sam koniec chciałbym zaznaczyć, iż mam szczerą nadzieję, że za kilka lat moje powyższe twierdzenia okażą się błędne i faktycznie w najbliższych latach uda nam się jakimś cudem efektywnie zabezpieczyć udział polskiego local contentu w MFW.
Mateusz Romowicz, radca prawny
Kancelaria Radcy Prawnego
Legal Consulting-Mateusz Romowicz
kancelaria-gdynia.eu
prawo-korporacyjne.pl
kancelaria-odszkodowania.eu
Energetyka, OZE
Gospodarka odpadami, Recykling
Ekologia, Ochrona środowiska
E-transport, E-logistyka, E-mobilność
EkoDom, EkoBudownictwo
EkoRolnictwo, BioŻywność
Prawo, Administracja, Konsulting
Hitachi nagrodzona pieczęcią Terra Carta 2023 Inicjatywy na rzecz Zrównoważonych Rynków
Linia bezpośrednie w świetle dyrektywy 2019/944 i polskiego prawa energetycznego
Ministrowie energii państw G20 nie osiągnęli porozumienia w sprawie redukcji zużycia paliw kopalnych
Ekstremalna pogoda powoduje coraz większe straty majątkowe [WIDEO]
Rząd zapowiada kontynuację programu odkwaszania gleb
UKNF: brak zawieszenia obrotu akcjami EC Będzin jest uzasadnioną decyzją
Ropa brent | 83,76 $ | baryłka | 1,33% | 11:11 |
Cyna | 23110,00 $ | tona | 0,64% | 29 lis |
Cynk | 2507,00 $ | tona | -0,87% | 29 lis |
Aluminium | 2177,00 $ | tona | 0,60% | 29 lis |
Pallad | 1021,53 $ | uncja | -1,54% | 11:10 |
Platyna | 936,30 $ | uncja | -0,31% | 11:11 |
Srebro | 25,06 $ | uncja | 0,08% | 11:11 |
Złoto | 2038,40 $ | uncja | -0,33% | 11:11 |