Co jakiś czas wraca temat niebezpiecznych substancji chemicznych czy broni, jakie zostały zrzucone na dno Bałtyku po II wojnie światowej. Czy te pozostałości stanowią zagrożenie dla projektów offshore i pracowników? Czy poszczególne firmy, projekty, a także administracja są przygotowane na takie ewentualności? Odpowiedzi na te pytania poszukiwali uczestnicy panelu dyskusyjnego "Bezpieczeństwo dna morskiego – UXO, wraki, broń chemiczna", odbywającego się w ramach konferencji Offshore Wind 2.0.
Ostatnia dyskusja pierwszego dnia konferencji dotyczyła bezpieczeństwa dna morskiego, a konkretnie UXO, wraków i broni chemicznej znajdujących się na dnie Bałtyku, które potencjalnie mogą nie tylko wyhamować, ale nawet zatrzymać całkowicie projekty offshore. Rozmowę moderował Janusz Czajkowski, Director Engineering Offshore Wind w Ramboll Polska, a udział w niej wzięli Krzysztof Stopierzyński (prezes Baltic Diving Solutions), Alfred Korycki (dyrektor Działu Likwidacji Szkód w Attis Broker), Krzysztof Paturej (prezes Zarządu Międzynarodowego Centrum Bezpieczeństwa Chemicznego), Michał Czub (wiceprezes Zarządu, Profesea) i Paweł Weiner (prezes Zarządu MAG Offshore).
Podstawowe pytanie brzmiało: czy jest się czego bać?
Krzysztof Stopierzyński mówił, że dopiero zestawienie potencjalnej
dotkliwości kontaktu z bronią chemiczną na dnie z prawdopodobieństwem
wystąpienia takiego zdarzenia da pełne informacje na temat zagrożenia.
Jego zdaniem media rozpętały histerię dotyczącą wraku Frankena, gdzie
czasami jego nurkowie schodzą. Zwrócił uwagę, że w raportach z
poszczególnych lokacji prac offshore nie ma doniesień o incydentach z
bronią.
– Cały czas mowa jest o kilku przypadkach, że kilku rybaków wyciągnęło baryłki w sieciach albo w Niemczech wyrzuciło iperyt na plażę – mówił Stopierzyński. Powiedział również, że deweloperzy na Bałtyku są administracyjnie nieprzygotowani na potencjalny kontakt z niebezpiecznymi materiałami – kopiują schematy przetargów z postępowań na Morzu Północnym i przedstawiają jako strategię postępowania na Bałtyku, gdzie są zupełnie inne realia.
Ambasador Krzysztof Paturej przyznał, że jest oburzony, że tym, że kwestię broni chemicznej na Bałtyku postrzega się z perspektywy militarnej, a nie środowiskowej.
–
Zatopiona broń chemiczna to jest problem środowiskowy, społeczny,
zdrowotny i przede wszystkim ekonomiczny. Robiliśmy ćwiczenia sztabowe,
które pokazały, że jeśli znajdziecie pocisk, jeśli pan Krzysztof
wydobędzie coś, to można z dużym prawdopodobieństwem założyć, że przez
trzy miesiące tam nic się nie będzie działo. Wyobraźcie sobie
kilkumiesięczną przerwę w inwestycji – mówił Paturej.
Ambasador
postulował, żeby przyjąć założenie, że wyłowiona broń to odpad
toksyczny. To ma dać pole do przygotowania odpowiednich procedur i
przepisów postępowania. Opowiedział także o projekcie MUNIMAP,
zainaugurowanym niedawno pod kierownictwem Instytutu Oceanologii PAN w
Sopocie.
– Problem rzeczywiście jest militarny dopóki się mówi o broni, natomiast w Bałtyku bardzo często mamy już do czynienia z w pełni skorodowanymi obiektami, które de facto są czystą ekspozycją bojowego środka trującego, czyli związku chemicznego albo mieszaniny, która z definicji wręcz miała toksyczne właściwości – wyjaśniał dr Michał Czub. Opowiedział jednak także o tym, że nie mamy jeszcze pełnej wiedzy na temat tego, jak zachowują się określone związki chemiczne w środowisku Bałtyku. – Mówiło się o tym, że iperyt bardzo szybko hydrolizuje, a jednocześnie jest nierozpuszczalny. Badania, które przeprowadziliśmy w ostatnich latach pokazują, że to wszystko jest dużo bardziej skomplikowane. Transformacje w środowisku przechodzą w zupełnie inny sposób niż prosta ścieżka w laboratorium. Okazuje się, że niektóre związki, które powstają w wyniku transformacji związków macierzystych, które dla ludzi były dominującą toksyną, są koniec końców dla środowiska dużo bardziej szkodliwe, ponieważ na przykład nierozpuszczalny iperyt przekształca się w dużo bardziej toksyczne, rozpuszczalne związki, które mogą być przenoszone na dużo, dużo dalsze obszary.
Pytany o to, jak duży jest to obecnie problem, odparł, że to „jakby szukać grzybicy palca u kogoś, kto ma terminalne nowotwory”, ponieważ większość broni na Bałtyku została zrzucona w głębiach, które są pustyniami tlenowymi i występuje tam bardzo ograniczona biologiczna aktywność. Jego zdaniem problem jest na razie niewidoczny, co nie oznacza, że tak zostanie.
–
Celem wszystkich działań Komisji Helsińskiej czy państw bałtyckich jest
obniżenie dostawy fosforu i azotu do Morza Bałtyckiego, czyli
przeciwdziałanie eutrofizacji. Być może dopiero jak oczyścimy Bałtyk i
życie wróci w te miejsca, gdzie jest broń chemiczna, to może dopiero
wtedy będzie to problem, o którym będziemy mogli mówić w kwantyfikowalny
sposób – mówił dr Michał Czub.
– Sądzę, że nasze głosy mimo
wszystko są zbieżne, bo przestrzegałem przed demonizowaniem – mówił
Krzysztof Stopierzyński. – Wiecie, gdzie jest różnica między nami? Ja
wychodzę w morze w przyszły czwartek i mam bezwzględny obowiązek
zapewnić bezpieczeństwo moim pracownikom – Stopierzyński dodał, że
biorąc pod uwagę ilość operacji podwodnych wykonywanych w jego firmie
nawet statystyka mówiąca, że 99,9% substancji jest bezpieczna, daje co
najmniej kilka niebezpiecznych incydentów rocznie. – Rocznie robimy 3
tysiące nurkowań, 5 tysięcy czerpaczy van Veena. Na samych nurkowaniach
mamy 3 incydenty, na samych van Veenach mamy 5 incydentów.
Paweł
Weiner z MAG Offshore mówił o potrzebie wprowadzenia rozwiązań
systemowych. W tej chwili przygotowanie załóg na ewentualny kontakt z
niebezpiecznymi substancjami jest w dużej mierze kwestią polityki
wewnętrznej poszczególnych firm.
– Tym ludziom trzeba
powiedzieć, jeżeli płyną na taki projekt, co to jest strona zawietrzna,
co to jest strona nawietrzna, w którą stronę się ucieka w razie czego,
jak się obchodzić z tymi rzeczami i żeby nie bali się na przykład odciąć
sprzętu, który kosztuje milion złotych, ze względu na to, że jest
zanieczyszczony. To jest podstawowa procedura – odcinasz, uciekasz,
ratujesz życie, bo życie jest najważniejsze. Utrata sprzętu o
największej nawet wartości jest lepsza, niż utrata zdrowia lub życia
kogokolwiek z personelu znajdującego się na statku – mówił Weiner.
Zwrócił także uwagę, że deweloperzy zrzucają ryzyko na wykonawców Tier 2
i Tier 3, od których wymagane jest dostarczenie zamówionego rezultatu,
ale „całe ryzyko bierzesz na siebie”. Ponadto, zgodnie z prawem obiekty
powyżej 50 kg może usuwać jedynie Marynarka Wojenna, nie prywatne firmy.
To może potencjalnie spowodować duże koszty przez konieczność
oczekiwania na reakcję armii.
Z punktu widzenia ubezpieczenia jest różnica między bronią chemiczną i niewybuchami. Opowiedział o tym Alfred Korycki. Opowiadał, że konieczne jest stworzenie modelu ryzyka w przypadku każdej farmy wiatrowej, uwzględniający także obowiązki dewelopera w przypadku szkody środowiskowej oraz szacunek kosztów tych czynności.
– Jeżeli te ryzyka dotyczące niewybuchów czy nawet broni chemicznej mogłyby szukać pokrycia w ubezpieczeniach farm wiatrowych, to na pewno musiałby to być obowiązek związany z deweloperami – mówił Korycki.
Energetyka, OZE
Gospodarka odpadami, Recykling
Ekologia, Ochrona środowiska
E-transport, E-logistyka, E-mobilność
EkoDom, EkoBudownictwo
EkoRolnictwo, BioŻywność
Prawo, Administracja, Konsulting
W resorcie klimatu na transformację energetyczną zaplanowano z KPO ponad 100 mld zł
Columbus podsumował rok 2023
Better Energy w 2023 r. Znaczący wzrost wytwarzania zielonej energii w porównaniu do 2022 r.
BXF Energia wybuduje farmę fotowoltaiczną o mocy 60 MW
Ruszyła sprzedaż biletów na II edycję konferencji Green Energy Tricity
Zielone zyski na horyzoncie - recykling w OZE
Ropa brent | 83,76 $ | baryłka | 1,33% | 11:11 |
Cyna | 23110,00 $ | tona | 0,64% | 29 lis |
Cynk | 2507,00 $ | tona | -0,87% | 29 lis |
Aluminium | 2177,00 $ | tona | 0,60% | 29 lis |
Pallad | 1021,53 $ | uncja | -1,54% | 11:10 |
Platyna | 936,30 $ | uncja | -0,31% | 11:11 |
Srebro | 25,06 $ | uncja | 0,08% | 11:11 |
Złoto | 2038,40 $ | uncja | -0,33% | 11:11 |