Szkuner. "Offshore wypełni we Władysławowie lukę po rybakach" [ROZMOWA]

Strona główna Energetyka, OZE Szkuner. "Offshore wypełni we Władysławowie lukę po rybakach" [ROZMOWA]

Partnerzy portalu

Szkuner. "Offshore wypełni we Władysławowie lukę po rybakach" [ROZMOWA] - ZielonaGospodarka.pl
Fot. GospodarkaMorska.pl

Rozmowa o przygotowaniach do budowy bazy serwisowej pod farmę Ocean Winds, perspektywach jakie stworzy offshore dla miasta, a także koniecznych inwestycjach dla rozwoju portu z Witoldem Wawrzonkoskim, prezesem spółki Szkuner, która zarządza portem we Władysławowie.

Anna Konopka: Od maja wiadomo, że port we Władysławowie będzie bazą serwisową dla farmy wiatrowej Ocean Winds. Ta hiszpańsko-francuskiej spółka zrealizuje na Bałtyku projekt BC-Wind. Czy w mieście czuć już, że otwiera się nowy rozdział, branża i możliwości? 

Witold Wawrzonkoski: Temat już od jakiegoś czasu budzi pozytywne emocje, sam jestem wielkim optymistą w tym zakresie. Projekt BC-Wind będzie podzielony na dwa sąsiadujące ze sobą obszary nazwane B i C. Farmy położone zostaną około 23 kilometry na północ od Choczewa i zajmą przestrzeń około 90 kilometrów kwadratowych. Plany mówią o postawieniu tam do 31 turbin.

Jednak to baza serwisowa będzie sercem logistycznym tej przyszłościowej dla regionu inwestycji. Jak wyglądają przygotowania do budowy?

Choć umowę na budowę portu serwisowego z Ocean Winds już podpisaliśmy, to oficjalną zgodę musi dać ministerstwo infrastruktury. Sprawy są w toku. Jak na razie złożyliśmy wniosek do ministerstwa, mamy już pozytywną opinię Urzędu Morskiego. Teraz czekamy na decyzję.

Kiedy możemy się jej spodziewać?

Tego typu projekty wiążą się z długą drogą administracyjną. Nie spodziewam się odmowy, bowiem wszystkie pozytywne aspekty są po naszej stronie, to raczej czysta formalność. Po otrzymaniu zgody ministra podpisujemy ostateczną umowę najmu/dzierżawy z Ocean Winds na 35 lat z opcją przedłużenia. Wtedy możemy mówić o ostatecznym przypieczętowaniu budowy portu serwisowego we Władysławowie. 

Mówi pan, że pozytywne aspekty są po stronie Władysławowo. Jakie uwarunkowania są szczególnie korzystne?

Biorąc pod uwagę Łebę i Ustkę, to nas wyróżnia najbezpieczniejsze podejście do portu. Na Bałtyku dominują wiatry zachodnie i północno-zachodnie, a Władysławowo jest osłonięte w naturalny sposób przez przylądek Rozewie, więc korzystne położenie geograficzne powoduje, że jest chronione przed większością silnych wiatrów. To z kolej umożliwia planowanie działań i pewność działania. Godzinny postój turbiny wiatrowej przekłada się na ogromne straty finansowe, dlatego tak ważny jest czas reakcji i zapewniająca to pewność możliwości wypłynięcia z Portu. 

Jak baza serwisowa zmieni oblicze portu?

Obecnie mowa o kilku tysiącach metrów kwadratowych pod część lądową i 60 metrów długości nabrzeża, przy których - niczym taksówki - kursować mają jednostki CTV należące do operatora farm wiatrowych. To statki dedykowane do przewożenia ludzi oraz potrzebnych narzędzi do obsługi i serwisowania farmy.

A ile takich CTV będzie pracować pomiędzy farmą a bazą serwisową?

Ocean Winds mówi obecnie o dwóch jednostkach – każda o długości ponad 20 metrów, szerokości 6-11 metrów. W porcie ma zostać zainstalowany żurawik o nośności 2-3 ton dla łatwego załadunku i wyładunku.

Co dokładnie znajdzie się na terenie bazy serwisowej? 

W części lądowej stanie biuro, magazyn, część socjalna i być może hotelowa, ale to już zależy od operatora, bowiem w gminie Władysławowo miejsc noclegowych mamy pod dostatkiem.

Czy na te wszystkie zmiany Władysławowo i port są gotowe?

Trzeba tu zaznaczyć, że Ustka i Łeba do budowy farm szykują się od ok. dekady. Pamiętajmy, że polskie farmy wiatrowe na morzu miały powstawać już w latach 2015-2016, jednak ich budowę chwilowo zawieszono. Już w czasie gdy zostałem prezesem Szkunera w 2018 roku, byłem przekonany, że offshore dla Władysławowa to okazja, której nie można przepuścić. Wiele się nie pomyliłem. To już się dzieje. Przełomem jest choćby ta pierwsza umowa podpisana z Ocean Winds. To jednak nie wszystko.

Od ubiegłego roku mamy umowę na najem pomieszczeń i terenu z firmą N-Sea Polska świadczącą usługi na rzecz deweloperów na różnych etapach, m.in. badań, budowy, utrzymania. Wiemy przecież, że będą kolejne koncesje i kolejni deweloperzy, którzy będą szukać miejsca na swoją działalność. Pod wieloma względami Władysławowo wpisuje się w ich potrzeby idealnie. 

Liczę, że po nowym roku rozpoczniemy rozmowy na lokalizację kolejnej bazy offshore'owej. A za deweloperami przyjdą kolejne firmy usługowe. Mogę więc powiedzieć, że już dziś jesteśmy przygotowani by z portu operować na wielu polach.

Kiedy można się spodziewać pierwszych działań pod budowę bazy serwisowej?

Z początkiem 2025 roku operator przejmuje teren w dzierżawę. Przełom 2025 i 2026 to czas na poważne przymiarki do rozpoczęcia budowy farm, więc te działania muszą się zazębić. To nie jest tak, że do tego czasu nic się nie będzie działo. Aby budowa wystartowała bez opóźnień, dewelopera czekają potężne prace organizacyjne i formalno-prawne. To wszystko już się dzieje, choć może nie jest widoczne gołym okiem.  

Apetytu na offshore macie wielki, ale to wiąże się z rozwojem portu także w innych kierunkach. Które są najważniejsze?

Port jest jedną z pięciu podstawowych działalności dla spółki Szkuner. To faktycznie nasze najbardziej widoczne działanie. W samym porcie przez ostatnie lata nie zmieniło się tyle, ile faktycznie bym chciał. Obecnie kończy się jedna perspektywa budżetowa w UE a zaczyna druga. Przygotowujemy projekty by móc wystartować we wszelkich możliwych dla nas naborach wniosków o dofinansowanie. 

Na przełomie roku najpewniej będzie można zacząć ubiegać się o fundusze rybackie, które uwzględniają również pieniądze na porty. Dotyczy to remontu i modernizacji nabrzeży i infrastruktury związanej z rybakami. W tym celu robimy badania, określamy zapotrzebowanie. Bardzo liczmy na wykorzystanie tych funduszy.

Innym ważnym dla nas obszarem jest rozwój turystyki, na który pieniądze można zdobyć od marszałka. Chcielibyśmy rozbudować naszą marinę do standardów europejskich. Dziś może tu cumować 12 jednostek, marzy nam się miejsce dla 57. Dodatkowo pomosty, remont nabrzeży i budowa części socjalnej. 

Na wysokości Władysławowa platformy wydobywcze ropy i gazu ma Lotos Petrobaltic.  Jak wygląda współpraca portu z operatorem?

Faktycznie współpracujemy od wielu lat. Jednostki, które są w stanie do nas wejść, regularnie korzystają z Portu Władysławowo. Bardzo byśmy chcieli aby Lotos Petrobaltic miał u nas większą, stałą bazę. Z różnych względów obecnie nie mamy na to możliwości. Nie jest tajemnicą, że ta firma chciałaby stać się narodowym operatorem usług morskich dla operatorów farm wiatrowych. W sytuacji gdy te plany się powiodą, my oczywiście chcemy, by Petrobaltic korzystał w jak największym stopniu z Władysławowa.

Jakie inwestycje zapewnią portowi większą konkurencyjność, umożliwią współpracę na większą skalę z takim gigantem jak np. Lotos Petrobaltic?

Potrzebny jest rozwój portu na wschód. Na ten cel potrzebujemy ok. 600 mln zł. Koncepcję rozwoju mamy przygotowaną, ale kluczowe jest źródło finansowania, a Port Władysławowo nie został pierwotnie wpisany do Krajowego Planu Odbudowy. Chcemy lobbować w tym celu w Warszawie.

Co zmieni się po rozbudowie?

Konieczna byłaby budowa falochronu, dojazd drogowy od strony wschodniej (nowy węzeł na drodze Władysławowo-Hel a stamtąd do portu). Port może być budowany w etapach, ale kluczowe byłoby nabrzeże na dzisiejszej plaży oraz plac składowy po wschodniej stronie dzisiejszego nabrzeża wschodniego. Tor wodny pogłębiony do 9 metrów pozwoliłby na wpływanie do portu jednostek o zanurzeniu 7-8 metrów, długości 120-150 metrów. 

Nie myślimy tu już tylko o samym offshore. Po takich rozbudowach port byłby świetnie przygotowany również do działalności przeładunkowej.

Jaki jest odbiór społeczny przeobrażeń, które czeka Władysławowo i jego port? Czy ludzie już myślą o możliwościach pracy, jakie niesie ze sobą baza serwisowa dla farm?

Trend jest taki, że ludzi do pracy brakuje. Mimo to cieszę się, że programy kształcenia kadr są już przygotowywane. W ten proces angażuje się już teraz m.in. Uniwersytet Morski w Gdyni, Politechnika Gdańska, władze samorządowe. Pewne jest to, że pojawią się u nas dobrze płatne i całoroczne stanowiska pracy, ale będą wymagały wysokich kwalifikacji.   

Pamiętajmy, że Port Władysławowo jest przede wszystkim portem rybackim. Jednostki rybołówstwa rekreacyjnego, czyli wędkarskie już od trzech lat w tym porcie głównie stoją, nie wychodzą w morze, więc ludzie nie mają pracy. Nie wiemy, czy biznes wędkarski jest w czasowym zastoju, ale nie wiemy też czy w jakiejś perspektywie będzie możliwy do odtworzenia. Ponadto, stoimy przed projektowaniem nowego budżetu z funduszy rybackich, gdzie duża część pieniędzy będzie przeznaczona na kasację komercyjnych jednostek rybackich. To więc już fakt, że część rybaków odejdzie z zawodu.

Czy rybacy mogą więc już dziś myśleć o pracy w offshore?

Z pewnością po odpowiednim przygotowaniu mogą o tym myśleć. Znają pracę na morzu, warunki z nią związane, ale offshore niesie też inne wyzwania. Myślę, że jesteśmy we Władysławowie na etapie sporych przeobrażeń, a offshore wypełni na pewno w jakimś stopniu lukę po kurczącym się biznesie rybackim.

Tagi:
offshore, szkuner

Partnerzy portalu

ase_390x150_2022

Surowce

 Ropa brent 83,76 $ baryłka  1,33% 11:11
 Cyna 23110,00 $ tona 0,64% 29 lis
 Cynk 2507,00 $ tona -0,87% 29 lis
 Aluminium 2177,00 $ tona 0,60% 29 lis
 Pallad 1021,53 $ uncja  -1,54% 11:10
 Platyna 936,30 $ uncja  -0,31% 11:11
 Srebro 25,06 $ uncja  0,08% 11:11
 Złoto 2038,40 $ uncja  -0,33% 11:11

Dziękujemy za wysłane grafiki.