Ile i jakich statków potrzeba do budowy polskiego offshore, jakie
są szanse na to, że zabiorą się za to polskie biura projektowe i
stocznie, oraz na ile realny jest udział polskiego local content w tych
inwestycjach? O to pytamy przedstawicieli stoczni Safe z Gdańska.
W
kuluarach branżowych mówi się, że by inwestycje związane z morską
energetyką wiatrową w Polsce odbyły się zgodnie z planem i w
harmonogramie, potrzeba kilkudziesięciu statków różnych typów (I faza
polskiego offshore przewiduje morskie farmy wiatrowe o łącznej mocy
zainstalowanej do 5,9 GW do 2030 roku).
Mowa o jack-upach do
stawiania farm, kablowcach, holownikach, pchaczach, barkach, pontonach, a
także jednostkach service operating vessels (SOV) do obsługi farm oraz
crew transfer vessels (CTV) do transportu załogi.
Szczegółowe
wyliczenia dotyczące floty offhore przedstawił Polski Rejestr Statków w
raporcie dotyczącym potencjału polskiego przemysłu morskiego na potrzeby
morskich farm wiatrowych TUTAJ.
–
Przy tym trzeba zwrócić uwagę, że statków typu CTV będzie potrzeba dużo
i na etapie budowy, i na etapie eksploatacji, a także konserwacji
powstałych turbin – mówi Marek Siemaszko, prezes stoczni Safe w Gdańsku.
Jednocześnie
zwraca uwagę, że offshore, to nie tylko energetyka wiatrowa. Warto
wziąć pod uwagę tzw. górnictwo morskie, czyli wydobycie ropy i gazu.
–
Jeśli chodzi o rynek wydobycia ropy i gazu, stocznia Safe przez cały
czas jest poddostawcą elementów na rynek norweski, gdzie funkcjonują
również polskie firmy. Chciałbym aby nasze górnictwo morskie rozwijało
się jeszcze prężniej. To, jak będzie radził sobie Petrobaltic, ma dziś
ogromne znaczenie. W związku z wojną na wschodzie, kwestia
bezpieczeństwa energetycznego państwa stale rośnie – podkreśla prezes.
Zanim ubiegną nas inni
Do
tego dolicza rozbudowę portów, m.in. terminal kontenerowy w Świnoujściu
czy port regazyfikacyjny i terminal kontenerowy w Gdańsku, a także
porty serwisowe.
– To wszystko są potężne inwestycje hydrotechniczne, do których budowy potrzeba wielu specjalistycznych jednostek pływających. Niedobrze by było aby te jednostki przypłynęły wraz z tymi, którzy startują do przetargów z Holandii, Belgii, Danii, Hiszpanii czy Norwegii, w których takiego sprzętu nie brakuje – uważa Siemaszko dodając, że Safe już dawno dla tych państw statki buduje.
Andrzej
Łuczak, dyrektor techniczno-handlowy zauważa jednocześnie, że wiele z
tych firm już teraz inwestuje w budowę tego typu statków. – Teoretycznie
te inwestycje nie są dedykowane polskim projektom, ale wiemy, że bardzo
szybko mogą zmienić swoje przeznaczenie i pracować w polskim offshore.
Co zrobić, by intratne zlecenia nie przeszły polskim stoczniom i projektantom koło nosa? Prezes gdańskiej stoczni podkreśla wyraźnie, że jego zespół, do budowania części niezbędnej floty offshore jest gotowy od co najmniej 15 lat.
– Od tylu właśnie lat Safe przygotowuje
statki dla budownictwa hydrotechnicznego w szerokim tego słowa
znaczeniu. Przykładem jest Grupa Damen, dla której zbudowaliśmy około 60
jednostek - od holowników po statki multizadaniowe (m.in. statki
MultiCat, ShowBuster, PushBuster, Renewables Service Vessel ). Ich
zadaniem jest wspomaganie budowy, eksploatacji i serwisowanie budowanej
infrastruktury.
Przypomina flagową serię statków obsługujących
offshore (typu PushBuster), która uczestniczyła w budowie sztucznej
wyspy w kształcie palmy u wybrzeży Dubaju.
– W tamtym czasie
nasze jednostki współpracowały z koreańskimi barkami, które przewoziły
ziemię i elementy skalne do usypywania sztucznych wysp. Dokładnie takie
same potrzeby będą przy budowie naszych portów przy zalądowieniu morza
czy Zatoki Gdańskiej. Do pracy będą wykorzystane typowo techniczne
jednostki, które budujemy – argumentuje Marek Siemaszko przypominając,
że projekty stoczni Safe w 80 proc. dotyczą rynku budownictwa
hydrotechnicznego.
Z kolei Andrzej Łuczak przypomina
również, że w najbliższym czasie stocznia będzie przekazywać dla klienta
budowany pod klucz, dla firmy Fairplay, statek przeznaczony do
budownictwa hydrotechnicznego w branży offshore.
– Mamy
nadzieję, że przekazanie tej jednostki nastąpi na przełomie sierpnia i
września. Portem macierzystym będzie Gdynia i ma obsługiwać transport
morski do obsługi farm czy też do rozbudowy portów w Gdyni i w Gdańsku.
Firma zamawiająca jednostkę, wiąże z nią duże nadzieje, liczy, że rynek
offshore się w końcu otworzy również w Polsce – mówi dyrektor.
Zdradza, że Safe w planach ma budowę kilku kolejnych jednostek. – Wiemy, że polscy i inni armatorzy przymierzają się do rozbudowy floty holowników. Prowadzimy takie rozmowy, ale czy zakończą się sukcesem nie zawsze zależy od nas. Być może gotowe statki przypłyną z innych kierunków – stwierdza i dodaje, że stale docierają do stoczni informacje, że prowadzone są rozmowy polskich firm - potencjalnych zamawiających budowę statków - ze stoczniami zagranicznymi.
Problem z armatorem, czyli polskie stocznie wciąż pomijane
Prezes
Siemaszko uważa, że problem leży w braku dużych krajowych armatorów
świadczących usługi wykonawcze, techniczne. Armatorów, którzy mogliby
przejąć od generalnych wykonawców inwestycji cały zakres, transportu,
logistyki i prac hydrotechnicznych.
– Dopiero taki podmiot, mając zaplanowany duży, długotrwały portfel prac, mógłby po ocenie swojego zapotrzebowania na niezbędna flotę, dokonać zamówień w polskich stoczniach. Oczywiście i niestety, pod warunkiem posiadania niezbędnego finansowani, a mówimy o kwotach gigantycznych – tłumaczy.
– Chodzi
o armatora, który zna się na rodzajach statków, ich koniecznych
walorach technicznych, rodzaju specjalistycznego wyposażenia i będzie
potrafił dobrać jednostki pod potrzeby finalnego zamawiającego -
inwestora dewelopera farm wiatrowych. Natomiast my, jako wykonawca,
możemy zbudować wszystko, oczywiście w pewnej grupie statków, zgodnie z
oczekiwaniami klienta i rozwiązaniami, jakich oczekuje. Dostęp do
wyposażenia mamy przecież identyczny, jak każdy inny wykonawca na
świecie – dodaje prezes Safe.
Zwraca uwagę, że gdy nie ma
armatora krajowego, który może wystartować w konkurencji
międzynarodowych oferentów usług, w takiej sytuacji zagraniczni
partnerzy polskich inwestorów idą na skróty.
– Generalnie robią
to z własnej wygody. Minimalizując ryzyko realizacji opierają się na
firmach (armatorach), które znają ze wspólnych realizacji projektów
offshore w innych krajach, mających odpowiednie referencje – punktuje. –
Niestety my w Polsce musimy sobie takie referencje wypracować w
najbliższych latach, a będzie to możliwe tylko wtedy gdy ktoś jednak
zdecyduje się na szerokie uczestnictwo polskich firm w konsumpcji, tzw.
local content.
Jakich statków potrzeba do stworzenia polskich farm na Bałtyku w perspektywie II fazy (inwestorzy, którzy dostaną pozwolenia w drugiej fazie, mają startować w aukcjach w 2025 i 2027)?
Jak prognozują eksperci ze stoczni Safe, do stawiania wież i fundamentów potrzebnych będzie od kilku do kilkunastu Windfarm Installation Vessel (WIV), tzw. jack-upów. Kolejne są statki typu SOV do samej budowy, serwisowania i obsługi farm. Jednostki te mierzą od 60 do 90 metrów długości, są wyposażone w odpowiednie pomosty komunikacyjne, pokłady robocze i inne niezbędne urządzenia. Dodatkowo należy tu wspomnieć o kablowcach, niezbędnych przy budowie farm wiatrowych.
– Poza tym
nie możemy zapomnieć również o potrzebnej przy tego typu projektach
całej serii innych mniejszych jednostek, które będą zapewniały obsługę
transportową, dostawczą, holowniczą, badawczą... Mówimy tu o takich
jednostkach, jak holowniki, statki badawcze, pilotówki, pontony, barki –
wymieniają eksperci.
– Safe deklaruje pomoc i możliwość
uczestniczenia w projekcie budowy jednostek typu SOV. Natomiast
samodzielna budowa takiej jednostki wymagałaby od nas reorganizacji, do
której musielibyśmy się przygotować – mówi prezes Siemaszko.
Mimo
to, że względu na program produkcyjny, który realizuje Safe, stoczni
najbardziej odpowiadałaby budowa statków nieco mniejszych, jak
holowniki, pchacze i statki do transportu pracowników, czyli CTV, które
budujemy, jednak nie w Polsce. – Od kilku lat nasi ludzie uczestniczą w
tych projektach we Francji, więc doświadczenie już mamy – przypomina.
Safe
praktykę ma w budowie statków opartych na kadłubach aluminiowych (m.in.
na swoje potrzeby w Gdańsku). Stocznia uczestniczy również w projektach
dedykowanych MEW dla General Electric w jednej z francuskich stoczni.
Finansowanie branży stoczniowej. "Ciężki kawałek chleba"
Bolączką branży jest dostęp do funduszy w budownictwie okrętowym.
–
Nawet przy projektach dotyczących innych naszych jednostek rybackich,
znalezienie banku, który zechce finansować gwarancje kontraktowe czy
samą budowę, nie jest łatwe. Ilość zabezpieczeń, koszt pieniądza, czas
potrzebny na zmontowanie finansowania, to ciężki kawałek chleba –
przyznaje Siemaszko.
Dodaje, że ilość banków, która chce
uczestniczyć w finansowaniu budownictwa okrętowego nie jest za duża.
Banki niechętnie uznają takie zabezpieczenie jak hipoteka morska.
Niektóre w ogóle jej nie uznają. Na rynkach zagranicznych jest ona
traktowana na równi z hipoteką na gruncie.
Problemem jest również brak dyskusji z potencjalnymi wykonawcami na temat polskiego programu produkcyjnego dla offshore.
–
Nikt z nami nie rozmawia na temat tego, co możemy zrobić, czy zmieścimy
się w czasie. Takich rozmów po prostu nie ma – stwierdza prezes
Siemaszko.
Polski local content. Plany a rzeczywistość
Eksperci przyznają, że udział polskiego local content w I fazie budowy offshore w rzeczywistości może być znacznie ograniczony.
– Myślę, że czas już dziś myśleć o drugim pakiecie, być może tam mamy większe szanse – zastanawia się Andrzej Łuczak i dodaje, że ciężko sobie wyobrazić, że w dwa lata uda się w Polsce zbudować własnego jack-upa czy jednostkę typu SOV.
– Jest jednak szansa na statki CTV. I tu widzimy miejsce dla siebie. Po przygotowaniach, jesteśmy w stanie w ciągu roku taką pierwszą jednostkę dostarczyć. Jeśli zamówienie dotyczyłoby np. trzech statków, to drugi byłby gotowy za 15 miesięcy, a trzeci – za 18.
Faktycznie, w branżowych rozmowach pobrzmiewa
opinia, że dla polskiego offshore będzie potrzebnych średnio od 30 do 50
jednostek typu CTV.
Energetyka, OZE
Gospodarka odpadami, Recykling
Ekologia, Ochrona środowiska
E-transport, E-logistyka, E-mobilność
EkoDom, EkoBudownictwo
EkoRolnictwo, BioŻywność
Prawo, Administracja, Konsulting
Gaz-System oddaje do użytku gazociąg przyłączeniowy Przywodzie – Dolna Odra
Polska nawiązała współpracę z Koreą Płd. w sprawie energetyki jądrowej
Stowarzyszone spółki należące do Grupy Hanwha dążą do ustanowienia łańcucha wartości czystego wodoru
Dekarbonizacja energetyki przy użyciu jednej technologii nie spełni swojego zadania
Projekt wspierający inwestycje energetyczne i środowiskowe
Kolejne zmiany w ustawie o odnawialnych źródłach energii. Czy to nowa szansa dla przedsiębiorców, co z prosumentami?
Ropa brent | 64,38 $ | baryłka | 0,00% | 21:58 |
Cyna | 25312,00 $ | tona | -1,12% | 22 wrz |
Cynk | 2532,00 $ | tona | 2,34% | 22 wrz |
Aluminium | 2199,00 $ | tona | 1,52% | 22 wrz |
Pallad | 2680,00 $ | uncja | 0,00% | 21:57 |
Platyna | 1191,10 $ | uncja | 0,00% | 21:59 |
Srebro | 25,11 $ | uncja | 0,00% | 21:59 |
Złoto | 1731,30 $ | uncja | 0,00% | 21:59 |