Branża offshore wind nie jest przekonana, czy temat narodowego operatora można dalej odkładać na półkę, tak samo jak decyzję dotyczącą portu instalacyjnego (nie licząc Świnoujścia). Polska ma umiejętności w zakresie projektowania i budowy jednostek dla offshore wind, ale nie ma zdolności do podejmowania decyzji. Wszystko wskazuje, że pierwsza faza będzie realizowana bez polskich jednostek instalacyjnych. Szansą może być druga faza, ale to też nie jest pewne. Opcją są zagraniczne rynki. Odwaga inwestycyjna się zwraca – wynika z dyskusji podjętej podczas „Konferencji Offshore Wind – Ryzyko, Finansowanie, Bezpieczeństwo”, która odbyła się 6-7 marca 2023 r. Patronem medialnym wydarzenia był portal GospodarkaMorska.pl
Krzysztof Kulczycki, członek rady nadzorczej i współzałożyciel Crist,
podkreślił, że stocznia jest jedyną w Europie, która zbudowała trzy
jack-upy. Oznacza to, że w Polsce mamy podstawy i doświadczenie do
budowy statków instalacyjnych.
- Wiemy jak je zrobić, wyposażyć, zaimplementować automatykę. Jest jeden problem. W Polsce nie ma kto nimi pływać. W 2008 r. powstała duńska firma Cadeler, a w 2022 r. podpisała umowę z Baltic Power na instalację turbin wiatrowych. Statki produkcji chińskiej zawędrują na Morze Bałtyckie. Jak my - polscy producenci tej samej jednostki możemy się czuć? – pytał.
Zaapelował do potencjalnych operatorów Petrobaltic i nowo powstałej firmy PŻB Offshore. Ponad trzyletnie dyskusje nie dały efektu. Dziś nie rozmawia się o jednostkach do serwisowania. W tej chwili Crist realizuje dla Norwegii projekty dwóch jednostek, cztery są przedmiotem dyskusji. Statków do instalacji turbin wiatrowych potrzeba przynajmniej dziewięć do 2030 r., mając na uwadze rozwój wiatraków na Morzu Bałtyckim. Aby wykonać jack-up od projektu do „final commisioning” potrzeba minimum 4 lat. Jeżeli jest już 2023 r., i do końca roku nie podejmie się decyzji, to do 2029 r. Polska nie będzie mieć statków.
- Jako przemysł stoczniowy jesteśmy przygotowani, ale brakuje nam operatorów – powiedział Kulczycki.
Marek Siemaszko, prezes Stoczni Safe, podkreślił, że jego podmiot też posiada kompetencje, ale brakuje decyzji. Stocznia nie ma ambicji zostać armatorem. Projekt będzie opracowywał ktoś inny, a stocznia ma za zadanie wykonać jednostkę pod względem technicznym. Stocznia Safe nie boi się wyzwań w zakresie różnego rodzaju statków (do 70 m), które obejmują jednostki CTV, holowniki, pontony transportowe itd. W zależności od wyboru metody instalacji turbin wiatrowych, liczba i rodzaje jednostek będą się różniły.
- Jesteśmy uniwersalni, możemy zrobić wszystko, w ramach potrzeb, które zostaną określone. My ich nie wymyślimy – podkreślił.
Energetyka, OZE
Gospodarka odpadami, Recykling
Ekologia, Ochrona środowiska
E-transport, E-logistyka, E-mobilność
EkoDom, EkoBudownictwo
EkoRolnictwo, BioŻywność
Prawo, Administracja, Konsulting
Chiński producent łopat do turbin wiatrowych rozwija innowacyjną metodę oceny chropowatości
Nowy cel UE – Polska bez szans?
Polish Offshore Wind Podcast - Zbroja Adwokaci - Sławomir Bałdyga
Prezes Schneider Electric na Europę Środkowo-Wschodnią: Nie będzie transformacji energetycznej bez elastycznej dystrybucji
„Szczecin powinien być przykładem dla innych miast” – podsumowanie konferencji energetycznej
W Bydgoszczy powstanie biogazowania za około 126 mln zł
Ropa brent | 83,76 $ | baryłka | 1,33% | 11:11 |
Cyna | 23110,00 $ | tona | 0,64% | 29 lis |
Cynk | 2507,00 $ | tona | -0,87% | 29 lis |
Aluminium | 2177,00 $ | tona | 0,60% | 29 lis |
Pallad | 1021,53 $ | uncja | -1,54% | 11:10 |
Platyna | 936,30 $ | uncja | -0,31% | 11:11 |
Srebro | 25,06 $ | uncja | 0,08% | 11:11 |
Złoto | 2038,40 $ | uncja | -0,33% | 11:11 |